Tym razem celem była amerykańska Corvetta z 2013 roku. Specjaliści z kalifornijskiego uniwersytetu w San Diego uzyskali dostęp do pokładowego komputera w aucie za pośrednictwem zwykłych SMSów.
Wiadomości tekstowe były wysyłane do urządzenia, które mierzy parametry jazdy i raportuje o prędkości samochodu oraz położeniu do firmy ubezpieczeniowej. Okazało się, że dla zdolnego informatyka staje się furtką do przejęcia kontroli nad sprawnością całego pojazdu.
Zaburzenie działania układu hamulcowego udało się osiągnąć jedynie, gdy auto poruszało się z niewielką prędkością. Jednak przed kilkoma tygodniami magazyn Wired zamieścił materiał o hakowaniu nowego modelu Jeepa podczas normalnej jazdy. Ponownie w grę wchodziło urządzenie odpowiedzialne za magazynowanie parametrów poruszania się instalowane w samochodzie przez zewnętrzne firmy. W przypadku wcześniejszego eksperymentu pochodziło ono od Metromile z San Francisco, przedsiębiorstwa, które weszło niedawno w partnerstwo z Uberem.
Firma poprawiła już funkcjonalność swojego gadżetu, a naukowcy będą czyhali na kolejne dziury w oprogramowaniu, które mogą okazać się poważne w skutkach. Lepiej, żeby hakowaniem zajęli się specjaliści, zanim prawdziwi cyber przestępcy wezmą na cel nowoczesne auta.