Dzięki temu będzie można osiągnąć w gotowym produkcie wyższą zawartość alkoholu. Z informacji od krajowych producentów wynika, że tegoroczne warunki pogodowe znacznie utrudniły pracę. - Sezon wegetacyjny zaczął się bardzo późno – mówi Nestor Kościański, prezes Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie, właściciel 3-hektarowej Winnicy Moderna na Dolnym Śląsku. – A to oznaczało „miesiąc w plecy”, wszystko ruszyło nawet z 4-tygodniowym opóźnieniem. Winogrona miały mniej czasu na to, by odpowiednio dojrzeć – mówi.
Polskie winnice to zazwyczaj niewielkie, rodzinne interesy, prowadzone w regionach wyróżniających się dogodnymi warunkami do uprawy winogron. W ostatnich pięciu latach powierzchnia winnic w Polsce zwiększyła się prawie trzykrotnie, a - zgodnie z danymi Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - jest ich 329.
O zgodę na wzbogacenie do resortu rolnictwa zwrócił się Związek Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. Polega to na podniesieniu zawartości cukru w moszczu, najczęściej poprzez dodanie sacharozy bądź zagęszczonego moszczu gronowego. Stosowane jest w przypadku, gdy w wyniku złej pogody winogrona nie mogą osiągnąć pożądanego stopnia dojrzałości, a więc odpowiedniego poziomu cukru, który przefermentuje w alkohol.
Zgodnie z unijnymi przepisami regulującymi produkcję wina, zgodę na wzbogacanie wydają państwa członkowskie, u nas - minister rolnictwa.
- Zwróciliśmy się z prośbą o wyrażenie zgody na zwiększenie o 3 proc. naturalnej objętościowej zawartości alkoholu świeżych winogron, moszczu winogronowego, moszczu winogronowego w trakcie fermentacji, młodego wina w trakcie fermentacji oraz wina uzyskanego z odmian winorośli, uzyskanych z upraw winorośli położonych na terytorium Polski – taki wniosek kilka dni temu trafił do Ministerstwa Rolnictwa.