Wojna wódki z piwem. Akcyza to oręż w starciu alkoholi

Branża spirytusowa przygotowała projekt, który ma przynieść budżetowi nawet 12 mld zł więcej z akcyzy. Problem w tym, że zapłaciłyby głównie browary.

Aktualizacja: 27.06.2019 13:42 Publikacja: 26.06.2019 21:00

Wojna wódki z piwem. Akcyza to oręż w starciu alkoholi

Foto: Adobe Stock

Mało kto wie, że w organizacji dzisiejszego rynku alkoholi mocno słychać jeszcze echa stanu wojennego. Warta 11 mld branża spirytusowa chce walczyć o klienta, proponuje inny sposób obliczania akcyzy za alkohol, co w praktyce podwyższy ceny piwa, rynku wartego ponad 16,7 mld zł.

Więcej do budżetu

Nowa propozycja branży spirytusowej ma szansę przenieść walkę o klienta na płaszczyznę podatkową. Producenci mocnych alkoholi przygotowali propozycję, która w efekcie podwyższy ceny piwa, nie zmieniając praktycznie cen wódek. Wszystko pod hasłem walki o równe traktowanie przedsiębiorców. 

Czytaj także:  Polacy się bogacą, więc kupują i piją coraz droższe alkohole 

Reprezentujące tę branżę stowarzyszenie Polski Przemysł Spirytusowy (PPS) proponuje, by akcyza za alkohol nie była, jak dziś, ustanawiana osobno dla różnych rodzajów alkoholi, ale równo – obliczana od promila alkoholu w napoju.

– Chcemy, by wszystkie podmioty były traktowane tak samo, wszyscy producenci powinni płacić akcyzę od takiej samej jednostki, w naszym przypadku – od promila alkoholu, by sposób naliczania akcyzy był taki sam – mówi Witold Włodarczyk, prezes PPS. W symulacji pokazują, że jeśli w przyszłym roku zgodnie z zapowiedzią akcyza wzrośnie dla wszystkich napojów alkoholowych równo po 3 proc., to wpływy do budżetu (łącznie VAT i akcyza) wzrosną z 24,9 mld do 26 mld w przyszłym roku. Za to, jeśliby stopniowo w ciągu czterech wyrównywać akcyzę, to w przyszłym roku budżet zarobi już 27,1 mld, a w 2023 r. aż 33,8 mld zł. Resort finansów jednak zapewnia, że nie pracuje nad zmianą struktury opodatkowania napojów alkoholowych. – Jeśli dziś koncerny stać na miliardowe wydatki na reklamę, to nie ma problemu dołożyć 50 groszy od puszki piwa, nawet jeśli o 100 proc. wzrośnie akcyza na piwie – mówi Włodarczyk.

Wódka zazdrości piwu

W tej wypowiedzi odbija się precyzyjnie, czego branża spirytusowa zazdrości browarom – reklamy i wzrostu rynku. Producenci wódek się skarżą, że choć to piwo ma więcej (57,8 proc. rynku alkoholu), a wódka tylko 35,3 proc., to jednak mocne alkohole płacą 66,5 proc. całej akcyzy, a piwa jedynie 30,14 proc.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości swój kształt przyjęła w 1982 r., gdy napoje spirytusowe, zwłaszcza wódka, stanowiły 70 proc. alkoholu konsumowanego w Polsce. Ustawodawca chciał więc odwrócić konsumpcję wódki na rzecz piwa, które było uważane za słabszy i zdrowszy alkohol. Stało się to dopiero w 1996 r., a dziś proporcje i wybór napojów na rynku wygląda już zupełnie inaczej. W stanie wojennym nikt nie słyszał w Polsce o prosecco, winie brokatowym czy browarach rzemieślniczych.

I dziś, według Nielsena, piwo wzrosło w ubiegłym roku aż o 7,1 proc. do wartości 16,7 mld zł, na wódkę Polacy wydali „jedynie" 11 mld zł, o 0,9 proc. więcej niż rok wcześniej.

Branża spirytusowa twierdzi, że to kwestia ceny. Za półlitrową butelkę nawet taniej wódki trzeba zapłacić ok. 20 zł, za piwo o takiej samej pojemności – 3 zł. Propozycja stopniowego wzrostu akcyzy dla piwa sprawi, że te różnice będą jednak stopniowo spadać. A zwłaszcza zmniejszą się różnice wobec wódek, które mimo stagnacji na rynku alkoholi mocnych rosną dzięki tzw. małpkom, małym butelkom z wódką czystą lub smakową, o pojemnościach do 200 ml. One kosztują po ok. 6 zł.

Kolejna sprawa to promocja. Rynek reklamy alkoholu wzrósł w ubiegłym roku aż o 18 proc. rok do roku. – Wódka reklamować się nie może, a browary wydały na ten cel w 2018 r. według cenników 865 mln zł – informuje Tomasz Stanek, dyrektor ds. klientów z domu mediowego Zenith. – Napoje spirytusowe nie są traktowane jako konkurencja dla piwa, dlatego sytuacja dotycząca ograniczeń ich reklamy nie jest przedmiotem głębokich rozważań branży browarniczej. Kierunek jest raczej odwrotny, browary rozpoczęły (z sukcesami) rywalizację z tradycyjnymi napojami poprzez zwiększanie produkcji i promocji piw bezalkoholowych – mówi Tomasz Stanek.

Browary mogą więc sięgać po nowe nisze, co dla producentów wódek jest raczej nieosiągalne. Popyt na wódkę bezalkoholową jest niezauważalny, tymczasem piwa bezalkoholowe w ubiegłym roku wzrosły o 80 proc.

Załamanie rynku

Oczywiście, branża piwna o podobnych pomysłach nie chce słyszeć. – Zrównanie tych stawek oznaczałoby załamanie rynku piwa i jego całkowitą destabilizację – mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor związku Browary Polskie. Jego zdaniem branża spirytusowa postuluje podwyżkę akcyzy na piwo o ponad 250 proc., zamiast proponowanych 3 proc. dla wszystkich. – Doszłoby do załamania rynku piwa i do znacznego wzrostu konsumpcji wódki. Proporcja opodatkowania wódki i piwa w Europie i Polsce jest taka sama, wynosi ok. 3:1 i nie ma żadnego kraju w UE, w którym oba te napoje opodatkowane byłyby tak samo – mówi.

Niespodziewane wsparcie branża spirytusowa uzyskałaby natomiast u Krzysztofa Brzózki, b. dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. –Alkohol to alkohol i w Polsce jest za tani, bo poziom cen został sprzed dziesięciu lat, a my zarabiamy coraz więcej – mówi Brzózka. Z punktu widzenia zdrowia publicznego to naprawdę nie ma znaczenia, czy pijemy duże ilości alkoholu pod postacią wódki, piwa czy wina – tłumaczy ekspert. Dodaje, że największe szkody przynosi oswojenie konsumentów z alkoholem. – Oni niby się kłócą, ale nie o to, by mieć lepszą jakość, ale by mieć lepszą pozycję na rynku i więcej sprzedawać, a opowieści o społecznej odpowiedzialności można włożyć między bajki – dodaje.

Konkurencja od lat 80. XX w.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości z 1982 r. dyktuje, że ceny mają wpływać na zmianę struktury spożycia alkoholu na rzecz napojów o niższej zawartości alkoholu. I to się ustawodawcy udało, najwyższą akcyzą obciążone zostały alkohole wysokoprocentowe, co obniżało ich atrakcyjność w oczach klientów. Inna sprawa, że w latach stanu wojennego wybór na rynku był bardzo słaby i klienci, zniechęceni cenami do wódki, mieli do wyboru częściej bimber niż piwo. Z kolei z braku podaży piwu zajęło 15 lat, by wyprzedzić sprzedaż wódki. W 2001 r. wprowadzono możliwość reklamy, ale jedynie dla piwa, nie dla wódek. Dziś z 50-proc. akcyzy zwolnione są małe browary, które produkują do 200 tys. hl, akcyzę miał stracić także cydr, ale na to branża ciągle czeka.

Marek Kamiński prezes, Polskie Stowarzyszenie Browarów Rzemieślniczych

Preferencyjne opodatkowanie akcyzą piwa wobec wyrobów spirytusowych jest zwyczajnie zgodne z obowiązkiem państwa wynikającym z ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Wyprodukowanie 1 proc. alkoholu w przypadku piwa jest znacząco droższe niż wyprodukowanie 1 proc. alkoholu w wódce, preferencje w akcyzie są więc uzasadnione. Drastyczna podwyżka akcyzy na piwo doprowadziłaby do spadku spożycia piwa, a konkurencyjna cenowo okazałaby się wódka i wyroby w małych formatach, które od lat dominują na rynku mocnych alkoholi.

Mało kto wie, że w organizacji dzisiejszego rynku alkoholi mocno słychać jeszcze echa stanu wojennego. Warta 11 mld branża spirytusowa chce walczyć o klienta, proponuje inny sposób obliczania akcyzy za alkohol, co w praktyce podwyższy ceny piwa, rynku wartego ponad 16,7 mld zł.

Więcej do budżetu

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Przemysł spożywczy
Piwo i wino coraz częściej bez procentów. Eksperci: To nie chwilowa moda
Przemysł spożywczy
Alkotubki zmienią przepisy. Dziś nie ma się do czego przyczepić?
Przemysł spożywczy
Alkotubki podpaliły internet. Hołownia: To zło w czystej postaci
Przemysł spożywczy
Polacy jedzą żywność po terminie. Nawyk, oszczędność czy ekologia?