Projekt "Tradycyjne bartnictwo ratunkiem dzikich pszczół w lasach" realizują wspólnie nadleśnictwa: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska), we współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie i Uniwersytetem w Białymstoku. Potrwa do przyszłego roku.
We wtorek leśnicy z nadleśnictwa Augustów pokazali dziennikarzom i samorządowcom, jak wygląda pobieranie miodu z kłód bartnych, zawieszonych na drzewach w ramach projektu. Kłody bartne (nadrzewne ule), to specjalnie wydrążone kawałki drewna, przeważnie o długości 1,5-2 m, przygotowywane specjalnie dla dzikich pszczół.
"Wybieramy takie miejsca, gdzie przede wszystkim jest odpowiednia ilość roślin gwarantujących, że będzie pokarm dla pszczół, gdzieś w pobliżu musi być też jakieś źródło wody, bo pszczoły jej potrzebują. Musi być też przestrzeń dająca możliwość swobodnego lotu dla pszczół, np. nie w gęstym młodniku sosnowym. Czasami trzeba się też kierować intuicją pszczelarzy" - powiedział PAP Adam Sieńko, jeden z pomysłodawców projektu, zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Augustów.
Jedna z kłód bartnych zawisła na dębie na terenie uroczyska o lokalnej nazwie Przechódka, w samym środku Puszczy Augustowskiej, w odległości ok. 30 km od Augustowa. Niedaleko znajduje się teren bagienny, zapewniający pszczołom całoroczny dostęp do wody, wśród występujących tam gatunków liściastych są lipy a niedaleko także poletka z gryką, także bardzo lubianą przez pszczoły.
Inna z kłód bartnych wisi na sośnie przy siedzibie nadleśnictwa w Augustowie. Umieszczona tam została ponad dwa lata temu, jeszcze przed rozpoczęciem realizacji projektu. W obu tych miejscach bartnik - jeden z pracowników nadleśnictwa otworzył we wtorek kłody i pobrał tyle wytworzonego przez pszczoły miodu, by jednak nie zabrakło im pożywienia i by przeżyły do wiosny.