Trzeba uważać na to, co się pisze w mailu. Zwłaszcza jeśli adresatem jest adwokat byłej żony. Przekonał się o tym Radosław P., który po rozwodzie z Anną N. (imiona fikcyjne) wysłał do jej pełnomocnika dwie wiadomości e-mail. Pisał w nich, iż jego była małżonka doprowadziła do choroby ich syna. Mężczyzna co prawda nie poniósł kary za zniesławienie, ale musiał odpowiadać karnie przed sądem.
Małżonkowie rozwiedli się w marcu 2012 roku. W tym momencie wygasło pełnomocnictwo adwokata Anny N., ale nadal w imieniu kobiety prowadził z jej byłym mężem negocjacje dotyczące podziału majątku. W mailach, które do niego trafiły Radosław P. stwierdził, że „ma dosyć znęcania się Pani A.N. na jego synem". Pisał też, że jego była żona od kilku miesięcy trzyma ich syna w nocy zamkniętego w pokoju na klucz. W pokoju nie ma wentylacji i gdzie w nocy jest bardzo gorąco i sucho, a czego skutkiem jest przewlekła choroba ich syna.
Treść maili wywoła u adwokata wzburzenie i poruszenie. Dotknięta ich treścią poczuła się także Anna M., która wystąpiła na drogę sądową, oskarżając byłego męża o zniesławienie. Przed sądem tłumaczyła, że syn nigdy nie był sam w pokoju zamkniętym na klucz, a zamykała się wraz z dzieckiem z obawy o bezpieczeństwo, a dokładniej przed ewentualnym wtargnięciem do pokoju ojca. Dodała, że w ten sposób wyeliminowała zagrożenia, jakie stwarzać miał były mąż swoich zachowaniem w stosunku do nich obojga.
Radosław P. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Potwierdził fakt wysłania dwóch wiadomości, argumentując, że opisane w nich twierdzenia są prawdziwe. W jego ocenie warunki w jakich przebywa jego syn stanowią zagrożenie dla zdrowia i prawidłowego rozwoju chłopca. Mężczyzna przyznał, że w momencie wysyłania maili były wzburzony sytuacją i dlatego skierował takie wypowiedzi o zabarwieniu emocjonalnym. Jego zdaniem była żona poprzez zamykanie syna w pokoju chciała sprawić mu przykrość i uzewnętrznić jego rzekome znęcenie się nad dzieckiem.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa (sygn. akt XIV K 97/13) uznał, że opisane zachowanie Radosława P. cechuje znikoma stopień społecznej szkodliwości i dlatego umorzył postępowanie.