Gdy podatnik spiera się z fiskusem, nieraz czuje się niemal jak kryminalista. Tyle że tego drugiego chroni przepis art. 5 § 2 kodeksu postępowania karnego, który gwarantuje, że niedające się usunąć wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Zasada ta jest zwana „in dubio pro reo".
W prawie podatkowym podobnej zasady „in dubio pro tributario" nigdzie wyraźnie nie zapisano. Właściwie pojawia się ona tylko w orzecznictwie sądów administracyjnych. Na przykład w wyroku z 10 lutego 2011 r. (sygn. II FSK 224/10) Naczelny Sąd Administracyjny zauważył, że „zasada ta nie tylko nakazuje przyjąć w procesie stosowania prawa korzystną dla podatnika wykładnię przepisów prawa (...), ale podobnie jak zasada in dubio pro reo w prawie karnym, odnosi się również do wątpliwości faktycznych". Inaczej mówiąc, wszelkie wątpliwości związane z dowodami i z prawem – zwłaszcza niejasnym – należy rozstrzygać na rzecz podatnika.
W praktyce to rzadkie.
– W całej 17-letniej karierze tylko raz spotkałam się z zastosowaniem tej zasady przez sąd – przyznaje Karolina Stawowska, doradca podatkowy z kancelarii Wierzbowski Eversheds. Jej obserwacje znajdują potwierdzenie w badaniach prof. Adama Mariańskiego z Uniwersytetu Łódzkiego. Wynika z nich, że w latach 2005–2013 do NSA skierowano 540 skarg, w których zarzucono sądom wojewódzkim naruszenie tej zasady. Jednak w 106 wyrokach sąd w ogóle zignorował ten argument, a w 432 nie uwzględnił zarzutu.
Dlaczego tak się dzieje?
– Zdarza się, że sędziowie mają wątpliwość, czy wydając wyrok korzystny dla podatnika, nie działają na niekorzyść Skarbu Państwa, który jest ich pracodawcą – mówi Karolina Stawowska. I postuluje: – Wyraźne zapisanie zasady „in dubio pro tributario" zwiększyłoby gwarancje sędziowskiej niezależności w orzekaniu.
Dodaje, że byłoby to też logiczne rozwinięcie konstytucyjnej zasady, że zobowiązania podatkowe powinny wynikać z ustaw.