Epidemii koronawirusa i związanych z nią zawirowań gospodarczych zapewne nie przetrwa wiele firm. Eksperci mówią, że może nie przetrwać również wiele rodzin. Świadczyć mają o tym m.in. statystyki z Chin. Tam liczba pozwów rozwodowych w prowincji Wuhan znacznie wzrosła. Podziela pan ten pogląd?
Podzielam, choć trzeba podkreślić, że są to tylko przypuszczenia. W mojej ocenie to jednak przypuszczenia graniczące z pewnością.
Z czego ta pewność wynika?
W okresie epidemii pojawiło się wiele okoliczności i zjawisk, które wcześniej nie miały miejsca. Można podzielić je na kilka grup. Pierwszy to aspekt zawodowy. Dzisiaj nasilają się obawy o utratę pracy czy zmniejszenie wynagrodzenia, są też obawy o spłatę długów bądź zobowiązań kredytowych, niepokoi także wzrost kursu franka szwajcarskiego czy euro.