Zakaz zatrzymywania: Miasta sporo zarabiają na odholowaniu aut naginając prawo

O 30 proc. wzrosła liczba zakazów grożących odholowaniem auta. Miasta naginają prawo.

Aktualizacja: 06.09.2013 11:13 Publikacja: 06.09.2013 08:27

Zakaz zatrzymywania: Miasta sporo zarabiają na odholowaniu aut naginając prawo

Foto: Fotorzepa, Danuta Matłoch

W zastraszającym tempie przybywa stawianych w całej Polsce znaków zatrzymywania się wyposażonych w dodatkową tabliczkę T-24. Informuje ona, że pojazd pozostawiony w niedozwolonym miejscu zostanie usunięty na koszt właściciela. Obecnie jest ich średnio o 30 proc. więcej niż w 2011 r. ?

– To polowanie na kasę – twierdzą kierowcy.

Pozostawienie auta w takim miejscu może ich kosztować nawet 550 zł. Do 450 zł kierowca zapłaci za odstawienie auta i 100 zł za mandat.

Pewny zysk

W Szczecinie od jesieni 2012 r. do marca 2013 r. na ulicach stanęło 129 znaków „zakaz zatrzymywania się" oraz 242 tabliczki informujące o usuwaniu pozostawionego pojazdu. Nieco mniej w Poznaniu, Wrocławiu czy Warszawie – ok. 180.

Nawet specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drogowego uważają, że tabliczki T-24 są nadużywane. Powinny pojawiać się ?w ściśle określonych miejscach, np. w pobliżu banków, sądów, obiektów wojskowych.

W stolicy pojawiły się ostatnio na ul. Mazowieckiej, Książęcej czy Pańskiej. Na żadnej nie ma ważnych obiektów.

– To niejedyny warunek stosowania tabliczki T-24 – przekonuje Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Wyjaśnia, że argumentem za jej umieszczeniem może być utrudnianie ruchu czy zagrożenie bezpieczeństwa.

– To worek, do którego wrzucić można każdą lokalizację – ocenia Piotr Pachowiak z Pomorskiego Stowarzyszenia Kierowców. Trudno nie przyznać mu racji. Przykład? Znak na ul. Pańskiej w Warszawie nie spełnia żadnego z przewidzianych prawem wymagań. Postawiono go w zamkniętej zatoczce z daleka od ulicy przy szerokim chodniku. W dodatku tyłem do parkujących kierowców. – Liczy się żniwo – uważa Andrzej Łukasik z Polskiego Towarzystwa Kierowców. I trudno nie przyznać mu racji. ?

Według statystyk, tylko w stolicy strażnicy odholowali 15 458 aut. Z tego 13 652 spod znaków zakazu. – To najłatwiejsze pieniądze, w dodatku w 100 proc. ściągalne – zauważa Piotr Pachowiak. Każdy, kto odbiera auto z miejskiego parkingu, musi pokryć koszty holowania.

Nie wszystkie miasta są tak zachłanne na pieniądze kierowców. W Zakopanem tabliczka T-24 pojawia się na jednej z ulic, ale tylko dwa lub trzy razy do roku. Dzieje się tak w trakcie Pucharu Świata w Skokach Narciarskich oraz latem, podczas Letniego Grand Prix w związku ze wzmożonym ruchem kibiców. Potem tabliczka znika.

– Jej umieszczenie w normalnych warunkach nie ma uzasadnienia w przepisach – uważają tamtejsi drogowcy.

Sam znak to za mało

W Poznaniu znaków przybywa, ale do końca sierpnia 2013 r. odstawiono 363 auta, a w porównywalnym okresie w 2011 r. aż 529. Powód?

– Kierowcy już wiedzą, czym grozi parkowanie na tzw. zakazie – uważa Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej Straży Miejskiej.

– Sam znak zakazu przez wiele lat nie wystarczał. Kierowcy parkowali na drogach przeciwpożarowych, pod klatką czy na wyjeździe z osiedla. Tylko taki układ znaków się sprawdza – dodaje Piwecki.

Coraz więcej kierowców próbuje jednak podważać w sądzie zasadność ustawienia znaku i domaga się zwrotu kosztów lawety. W życiu zdarzają się też różne sytuacje. Jeden z kierowców wiózł do szpitala ciężko chorego i musiał zaparkować w niedozwolonym miejscu. Inny pozostawił auto na chodniku, kiedy znaku zakazu zatrzymywania się tam nie było, a gdy wrócił z urlopu już stał. Bywa też, że znak postawiono niespodziewanie, auto odholowano, ale na skutek skarg mieszkańców po kilku dniach czy tygodniach znak zniknął.

W zastraszającym tempie przybywa stawianych w całej Polsce znaków zatrzymywania się wyposażonych w dodatkową tabliczkę T-24. Informuje ona, że pojazd pozostawiony w niedozwolonym miejscu zostanie usunięty na koszt właściciela. Obecnie jest ich średnio o 30 proc. więcej niż w 2011 r. ?

– To polowanie na kasę – twierdzą kierowcy.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów