Kwalifikowanie pacjentów na zabiegi według nieznanych kryteriów, nieupubliczniane list czy niewyznaczanie osób odpowiedzialnych za koordynację tych kolejek – to tylko niektóre przykłady naruszeń ustawy zdrowotnej i rozporządzeń wykonawczych do niej. Rzecznik praw pacjenta odnotował w swoim raporcie, że w 2010 r. potwierdził takie nieprawidłowości aż w 79 proc. skarg, które skierowali do niego chorzy.
Nierzetelnie wpisywane dane
– Listy oczekujących na zabiegi nie spełniały często swojego zadania i nie były wiarygodnym źródłem informacji ani dla pacjentów, ani dla Narodowego Funduszu Zdrowia – mówi Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta. Zaznacza, że najwięcej problemów stwarza dostęp do zabiegów w zakresie ortopedii, okulistyki czy neurochirurgii.
Szpitale kreują kolejki dowolnie, bo nie zapisują do nich pacjentów według kolejności zgłoszeń.
Co więcej, personel medyczny kwalifikuje do nich niezgodnie z określonymi w rozporządzeniu ministra zdrowia kategoriami medycznymi, tzn. uchyla się od określenia, czy chory jest przypadkiem stabilnym czy też pilnym. A ma to duże znaczenie, bo, dla przykładu, w warszawskim Szpitalu Klinicznym im. Witolda Orłowskiego pacjenci w krytycznym stanie mogą się dostać na zabieg usunięcia zaćmy w ciągu kilkunastu – kilkudziesięciu dni, ale już osoby, których stan lekarz określi jako stabilny, mogą czekać i 14 miesięcy. Na Podkarpaciu ten czas może być jeszcze dłuższy, bo w Wojewódzkim Szpitalu im. Jana Pawła II w Krośnie w kolejce czeka ponad 2600 osób.
Innym grzechem zarządzających poradniami i szpitalami jest niewyznaczanie osób odpowiedzialnych za prowadzenie list. A taki obowiązek określa art. 20 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.