Z raportu analizującego sytuację Instytutu Centrum Zdrowia Dziecka (CZD), który w piątek zaprezentowało Ministerstwo Zdrowia, wynika, że zarządzający szpitalem dopuścili się wielu działań sprzecznych z przepisami.
Złamali m.in. ustawę o instytutach badawczych, które zobowiązują każdą taką jednostkę do sporządzenia statutu. Centrum ma taki statut, tyle że brakuje w nim określenia, jak szpital powinien zarządzać mieniem i w jakim trybie zaciągać zobowiązania.
Niezależna komisja badająca sytuację CZD, w skład której weszło trzech dyrektorów dobrze prosperujących lecznic, podkreśliła że z niedociągnięć wynikały inne problemy. Spowodowały one, że CZD ma ok. 235 mln długów.
Bierni prawnicy
– Patologie wynikały z aneksów do umów, jakie Centrum ma podpisane z wierzycielami wtórnymi. Ci są doskonale zabezpieczeni, bo gdyby szpital postanowił przeprowadzić restrukturyzację, musi najpierw spłacić zobowiązania – podkreślił prof. Krzysztof Warzocha, dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie i członek komisji.
Komisja negatywnie oceniła również zachowanie działu prawnego CZD w postępowaniach sądowych, które wierzyciele wszczynali przeciw Centrum. Okazuje się, że zarówno dyrekcja, jak i prawnicy „składali od razu broń", a szpital spłacał wszystko, czego żądali wierzyciele. Prawnicy tonącej w długach lecznicy nie sprawdzali nawet, czy roszczenia wierzycieli w pozwach oraz nakazach zapłaty są słuszne, i nie podejmowali żadnych negocjacji z wierzycielami. Księgowość szpitala badała tylko, czy kwoty się zgadzają. Komisja w raporcie wskazuje, że spośród 137 nakazów zapłaty Centrum nie zaskarżyło ani jednego, chociaż część powinno. Prawnicy nie korzystali też z możliwości składania skarg na czynności komornika.