Zapłacimy niższy podatek od spadków i łatwiej zetniemy drzewo

Chcemy poszerzyć zakres wolności, nie dokonując rewolucji – mówi Bartłomiej Wróblewski, przewodniczący komisji nadzwyczajnej ds. deregulacji.

Publikacja: 13.10.2022 03:00

Zapłacimy niższy podatek od spadków i łatwiej zetniemy drzewo

Foto: Adobe Stock

Przygotowany przez komisję projekt ma zlikwidować zbędne bariery administracyjne i prawne. Jedną z nich jest zakaz udziału dzieci w polowaniach. Mają o tym decydować jego rodzice. Nie sądzi pan, że należałoby z udziału w polowaniu wykluczyć przynajmniej najmłodsze dzieci?

To do rozważenia. Ta regulacja znalazła się tu z dwóch powodów. Przede wszystkim zgłaszane są zastrzeżenia do konstytucyjności obecnego zakazu udziału osób poniżej 18. roku życia w polowaniach. Obecna regulacja może naruszać art. 48 konstytucji, a więc prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. To rodzice najlepiej są w stanie ocenić, co dla ich dziecka jest dobre w danym momencie. Sprawa była w Trybunale Konstytucyjnym, ale nie została rozpatrzona, bo skończyła się kadencja Sejmu. Wniosek został umorzony. O zbadanie konstytucyjności wnosiła grupa posłów. Moim zdaniem mieli rację.

Aktualnie zakazane jest polowanie w obecności lub przy udziale dziecka do 18. roku życia. To czyn zabroniony. Projektowana zmiana ma ograniczyć zakaz do sytuacji, w której dziecko uczestniczyłoby w polowaniu bez zgody rodziców.

O tym, że to bardzo ważne dla obywateli, świadczy to, że regulacja jest tożsama ze zmianą zaproponowaną w obywatelskim projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo łowieckie, pod którym podpisało się ponad 100 tys. osób.

Ale chyba jest pan świadomy, że bardzo łatwo będzie zebrać podpisy pod projektem utrzymującym zakaz. Może więc warto poszukać kompromisu?

Nie wykluczamy rozwiązania pośredniego, jeśli zostanie złożona poprawka. Z pewnością obowiązujący dziś zakaz pod rygorem sankcji karnej jest zbyt daleko idący. Trudno znaleźć tak rygorystyczne rozwiązania w innych krajach europejskich. W Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Szwecji nieletni mogą nie tylko uczestniczyć w polowaniach, ale sami bądź w obecności opiekunów polować. My nie idziemy tak daleko.

Projekt ułatwia dostęp do broni. Co ma się zmienić?

Ta sprawa jest istotna dla wolności obywatelskich, ale także ma znaczenie proobronne. Ten ostatni argument stał się powszechnie zrozumiały, gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie. Propozycja zmian składa się z dwóch elementów. Najważniejszy to racjonalizacja przepisów. Pozostawiamy zasady egzaminów i badań psychologicznych i lekarskich oraz zasady przechowywania broni. Chcemy natomiast skrócić terminy, które są uciążliwością dla obywateli. Obecnie uzyskanie pozwolenia trwa minimum sześć miesięcy, często aż do roku. Po zmianach nie powinno to zająć więcej niż dwa–trzy miesiące. Innymi słowy, chodzi nie o liberalizację, ale racjonalizację obecnej regulacji. Druga grupa zmian to złagodzenie zasad dla osób, które korzystają już z broni do celów służbowych – różnych grupy funkcjonariuszy, w tym policjantów, żołnierzy, Straży Granicznej oraz w pewnym stopniu także dla żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. To wyraz zaufania państwa do osób, które narażają swoje życie. Jest tu też element proobronny, bo to swoista rozproszona rezerwa. Te grupy zawodowe są już także przeszkolone w używaniu broni.

Są też ułatwienia dla sędziów i prokuratorów.

To zawody zaufania publicznego, w których jest często podwyższony stan zagrożenia osobistego bezpieczeństwa. Stąd, jak w przypadku funkcjonariuszy, propozycja pewnych ułatwień. Zwracam jednak uwagę, że nie zmieniają się podstawowe zasady, w tym obowiązek zdania egzaminów teoretycznych i praktycznych, badań lekarskich i psychologicznych.

Czytaj więcej

Ułatwienia dla obywateli w procedurze administracyjnej

Wszystko są to propozycje zgłaszane przez różne środowiska, proobronne, strzeleckie, sportowe, zawodowe. Rozwiązania są kompromisowe. W ostatnich miesiącach do Sejmu trafiły przecież propozycje istotnie liberalizujące dostęp do broni. Nasze wydają się z tego punktu widzenia kompromisowe.

Łatwiej też będzie wyciąć drzewo na swojej posesji, ale regulacje nie dają takiej swobody jak lex Szyszko.

Robimy krok w kierunku oczekiwań społecznych, setek tysięcy właścicieli domów. Zmiany dotyczą tylko osób fizycznych, nie prowadzonej działalności gospodarczej. Przyspieszamy samą procedurę, ale z drugiej strony poszerzamy możliwość wycięcia bez zgłoszenia do urzędu drzew o obwodzie większym o 20 cm. To ułatwienie dla setek tysięcy właścicieli, którzy z takimi sprawami muszą chodzić do urzędu. To uciążliwe.

Ogólnie w całej ustawie chcemy w 19 obszarach życia poszerzyć wolność, ale nie dokonując rewolucji. Nie chcemy podważać zasad wypracowanych przez lata, ale zrobić krok w kierunku ograniczenia reglamentacji, biurokracji.

Czyli stuletnie dęby nie ucierpią?

Oczywiście. Mówimy o drzewach pospolitych do 70 cm obwodu mierzonego 5 cm nad ziemią. Chcemy, by właściciele nieruchomości mogli porządkować swoje ogrody i chronić swoje budynki przed uszkodzeniami przez przewrócone drzewa, a jednocześnie jak najrzadziej chodzić po urzędach. Prawo własności jest prawem podstawowym. Ograniczenia powinny być wyjątkiem, a gdy już są, powinny być możliwie nieuciążliwe.

Właściciel posesji nie będzie już także musiał zamieszczać nazwy ulicy na swojej nieruchomości. Obecnie każdy ma obowiązek na tabliczce zamieścić nie tylko numer, ale i nazwę ulicy. Ten obowiązek bardzo często nie jest przestrzegany. A jego naruszenie podlega karze grzywny do 250 zł, która może być ponawiana. Proponujemy kompromis, wykreślenie obowiązku ustawowego i pozostawienie samorządowi możliwości utrzymania tego wymagania, gdyby lokalnie było uzasadnione.

A w jaki sposób ustawa ma wpłynąć na inwestycje mieszkaniowe?

Proponujemy uwolnienie terenów pohandlowych w miastach, pozostawiając jednocześnie kontrolę organom samorządu terytorialnego. Jest olbrzymi głód mieszkań, a ceny są bardzo wysokie. Szacuje się, że brakuje około 2 milionów mieszkań. Jedną z przyczyn jest niedostępność gruntów. W Polsce na sto tysięcy mieszkańców przypada ok. czterystu mieszkań, a w państwach zachodniej Europy niemal dwa razy więcej. W ostatnich latach w wielu miastach uwolniły się grunty, ponieważ przestały działać sklepy wielkopowierzchniowe. To daje możliwość inwestycji. Każda inwestycja powinna jednak powstawać przy zachowaniu pewnych rygorów. Dlatego formułujemy przepisy dotyczące terenów zielonych, miejsc parkingowych i dostępności usług oraz handlu, starając się uwzględniać różne oczekiwania społeczne.

Jakie będą wymogi dotyczące miejsc parkingowych?

Nowelizowane przepisy przewidują obowiązek zapewnienia minimalnej liczby miejsc postojowych wynoszącej co najmniej 1,5-krotność liczby mieszkań przewidzianej w inwestycji mieszkaniowej. W przypadku jej zlokalizowania w obszarze zabudowy śródmiejskiej w liczbie co najmniej równej liczbie mieszkań przewidzianej do realizacji.

Komisja jest świadoma, że trwają prace w Ministerstwie Rozwoju. Cel jest ten sam. Uzgodniliśmy więc z odpowiadającym za te prace wiceministrem Piotrem Uścińskim, że dojdzie do synchronizacji prac, że stworzymy jedno rozwiązanie.

Projekt uderza w prasę, nie bacząc na to, jak ważną rolę odgrywa w demokratycznym państwie. Publikacja ogłoszeń w postępowaniu cywilnym przeniesie się do Monitora Sądowego i Gospodarczego, który prowadzi Ministerstwo Sprawiedliwości.

To nie jest nasza intencja. Celem jest ułatwienie życia obywatelom i przedsiębiorcom. Propozycja wpłynęła od organizacji gospodarczych. Prasa ma dziś niestety mniejsze niż kiedyś znaczenie. W wielu, a zapewne w większości miejsc w kraju nie ma już gazet, o których można powiedzieć – jak stanowi ustawa – że są „poczytne”.

Do monitora trafi np. ogłoszenie o wszczęciu postępowania o uznanie za zmarłego i ogłoszenie w sprawach spadkowych. Czy rzeczywiście myśli pan, że osoby potencjalnie zainteresowane przeglądają Monitor Sądowy?

Pytanie, czy więcej z potencjalnie zainteresowanych przegląda prasę. Niestety już nie tylko większość, ale przygniatająca większość z nas nie czyta prasy. A trzeba pamiętać, że takie ogłoszenia często nawet nie trafiają do internetu. Chodzi o rozwiązanie możliwie najbardziej przyjazne obywatelom, nic innego.

Większość Polaków nie czyta też książek, ale czy to powód, by wstrzymywać finansowanie bibliotek?

To niewłaściwa analogia. Celem zmian jest uproszczenie zamieszczania i korzystania z ogłoszeń.

Jaka pana zdaniem zmiana jest najważniejsza?

Zmiany dotyczą różnych spraw. Niektóre mogą dotyczyć jednak wszystkich – np. niemal czterokrotne podwyższenie kwoty wolnej od podatku od spadków i darowizn. Więcej osób będzie mogło też prowadzić działalność nieewidencjonowaną, bo zwiększamy o 100 proc. limit przychodu do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Do tej pory była to połowa minimalnego wynagrodzenia. To ważne dla wszystkich, którzy prowadzą drobną działalność gospodarczą. To zachęta do podjęcia takiej działalności, a czasami szansa na wyjście z szarej strefy. Projekt przewiduje też nadanie waloru ostateczności decyzji wydanej w pierwszej instancji, uwzględniającej w całości żądania strony. Będzie więc szybciej. Organizacje gospodarcze w szerszym zakresie będę mogły występować po stronie przedsiębiorców w postępowaniach sądowych. Projekt zawiera też zniesienie reliktu stanu wojennego – zakazu sprzedaży piwa na dworcach kolejowych i autobusowych. Dziś piwo możemy kupić niemal w każdym sklepie, a każdy alkohol na lotnisku i w porcie morskim.

Dlaczego w takim razie ograniczacie się tylko do piwa?

Przyjęliśmy, że w wielu obszarach trzeba zrobić przynajmniej krok w kierunku większej wolności dla obywateli i przedsiębiorców, ale działamy ewolucyjnie. Uważamy, że należy iść w kierunku większej wolności, ale zapewne w społeczeństwie istnieją też inne poglądy. Chcemy szukać porozumienia. Spożywanie napojów wysokoprocentowych może jeszcze budzić sprzeciw.

Żyjemy w świecie mocno przeregulowanym. Presja regulacyjna płynie z organizacji międzynarodowych, Unii Europejskiej, państwa i samorządu, a nawet organizacji pozarządowych. Jest wzmacniana przez tendencję do nadinterpretacji prawa przez biurokrację wszystkich szczebli. Wszystkie zaproponowane zmiany łączy jedno: dają więcej wolności, ułatwiają życie obywatelom i przedsiębiorcom. Ten projekt jest też zachętą, by różne środowiska społeczne zgłaszały swoje konkretne propozycje do naszej komisji. Zapraszamy do współpracy. Chcemy, aby powstał przynajmniej jeszcze jeden projekt deregulacyjny w tej kadencji.

Bartłomiej Wróblewski – doktor nauk prawnych, poseł PiS, przewodniczący komisji nadzwyczajnej do spraw deregulacji

Przygotowany przez komisję projekt ma zlikwidować zbędne bariery administracyjne i prawne. Jedną z nich jest zakaz udziału dzieci w polowaniach. Mają o tym decydować jego rodzice. Nie sądzi pan, że należałoby z udziału w polowaniu wykluczyć przynajmniej najmłodsze dzieci?

To do rozważenia. Ta regulacja znalazła się tu z dwóch powodów. Przede wszystkim zgłaszane są zastrzeżenia do konstytucyjności obecnego zakazu udziału osób poniżej 18. roku życia w polowaniach. Obecna regulacja może naruszać art. 48 konstytucji, a więc prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. To rodzice najlepiej są w stanie ocenić, co dla ich dziecka jest dobre w danym momencie. Sprawa była w Trybunale Konstytucyjnym, ale nie została rozpatrzona, bo skończyła się kadencja Sejmu. Wniosek został umorzony. O zbadanie konstytucyjności wnosiła grupa posłów. Moim zdaniem mieli rację.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona