Zdarza się, że diagnoza lekarska brzmi jak wyrok. Pacjent i rodzina przeżywają wtedy niezwykle trudne chwile. Wydaje się, że z dramatem pozostają sami. Tak nie jest. Istnieje system paliatywno - hospicyjny, który właśnie w takich sytuacjach ma pomóc. Tworzą go lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci, duchowni i wolontariusze gotowi służyć w ostatnim momencie życia pacjenta. Taką pomoc można uzyskać w warunkach stacjonarnych, ambulatoryjnych albo w domu. W ubiegłym roku skorzystało z niej prawie 100 tys. pacjentów. W Polsce działa 117 hospicjów i 81 oddziałów medycyny paliatywnej. Jednak wzrastająca liczba chorób nowotworowych i serca sprawia, że nie wszyscy potrzebujący mogą szybko otrzymać pomoc.
Czytaj także: NIK o walce z nowotworami
NIK przeprowadziła w Kujawsko - Pomorskim Oddziale NFZ kontrolę rozpoznawczą, czyli poprzedzającą ogólnopolską. Okazało się, że nie jest możliwe dokładne ustalenie liczby pacjentów, którym ograniczono opiekę w warunkach domowych, bo oddział NFZ nie prowadzi takich analiz. Od trzech lat - ze względu na zniesienie obowiązku prawnego- nie zbiera też danych o osobach oczekujących na objęcie pomocą. Ale relatywnie długi czas oczekiwania na miejsce w hospicjum bądź otrzymania pomocy w ramach hospicjum domowego to nie jedyny problem. Do Rzecznika Praw Pacjenta napływają także skargi dotyczące świadczeń gwarantowanych.
Czytaj także: Jak przestrzegane są prawa pacjenta
Pacjenci skarżą się, że zabiegi i czynności higieniczne odbywają się bez parawanu w obecności obcych, na to, że nie mają możliwości kontaktu z personelem medycznym. Poważnym problemem jest prawo do zgody uświadomionej. To zgoda np. na zastosowanie określonej terapii wyrażana po tym, jak pacjent otrzyma pełną informację. Ale często zdarza się, że stan psychiczny pacjenta nie pozwala na to, a rodzina ma rozbieżne zdania dotyczące propozycji lekarzy. I co zrobić? Personel medyczny staje wówczas w pozycji rozjemcy, ale tym samym traci czas na podjęcie działań, które szybko mogłyby przynieść ulgę pacjentowi.