Tak wynika z projektu ustawy o działalności usługowej, który przygotowało Ministerstwo Gospodarki. Ma to być implementacja tzw. [b]dyrektywy usługowej (2006/123/WE)[/b]. Zasada jest prosta: jak najwięcej swobody gospodarczej zarówno dla polskich, jak i dla zagranicznych usługodawców w takich branżach, jak: rzemiosło, handel, usługi turystyczne, hotelarskie, gastronomia, szkolenia i edukacja. Gdy np. inżynier, restaurator lub budowlaniec wystąpi o wydanie potrzebnej mu zgody albo zezwolenia, to po upływie miesiąca będzie miał prawo myśleć, że ją otrzymał. Licencje, zgody i koncesje mają obowiązywać bezterminowo. Ograniczenia możliwe będą tylko wyjątkowo, np. przy zawodach regulowanych. Na ustawie skorzystają też osoby z zagranicy, np. hydraulik z Bułgarii mógłby czasowo świadczyć usługi bez konieczności wpisu do ewidencji działalności gospodarczej.
[srodtytul]Wolność nie dla każdego[/srodtytul]
Projekt nie budzi zachwytu np. zarządców nieruchomości. Aleksandra Kurzyk z Polskiej Federacji Organizacji Zarządców i Administratorów Nieruchomości przekonuje o tym w liście do ministra infrastruktury. „Uważamy, że zachowanie licencji dla zarządców nieruchomości da się obronić przed ustawą deregulacyjną poprzez podniesienie jakości zarządzania i wprowadzenie indywidualnego systemu jakości według normy EN ISO 9001: 2008” – pisze.
Ustawa w zasadzie nic nie zmieni w działalności adwokatów i radców prawnych.
– W Polsce zasady swobodnego przepływu usług prawniczych wdrożono w ustawie o świadczeniu pomocy prawnej przez prawników zagranicznych. Gwarantuje posiadającym tytuły zawodowe nabyte w UE dostęp do naszego rynku. Dyrektywa usługowa będzie mieć zastosowanie tylko w sprawach nieuregulowanych tą ustawą, a także do prawników, którzy nie mają tytułów zawodowych – wyjaśnia dr Małgorzata Kożuch z Naczelnej Rady Adwokackiej.