Reklama

Pacjentom trudniej kupić tańsze leki z importu równoległego

Chorzy mogliby kupować taniej wiele leków, gdyby importerzy dostawali szybciej decyzję od ministra

Publikacja: 17.08.2012 09:12

Pacjentom trudniej kupić tańsze leki z importu równoległego

Foto: www.sxc.hu

Ustawa refundacyjna ograniczyła pacjentom dostęp do tańszych leków pochodzących z tzw. importu równoległego. Dzięki temu mechanizmowi klienci aptek mogli do końca 2011 r. kupować np. o  30 proc. taniej importowane antybiotyki czy leki przeciwcukrzycowe.

Firmy farmaceutyczne sprowadzały je do Polski od 2004 r. z innych krajów Unii Europejskiej. Z kolei pacjent mógł kupić z dopłatą NFZ farmaceutyk w aptece, jeśli był tańszy od widniejącego na liście refundacyjnej. Bo leki, które firmy farmaceutyczne sprowadzały z zagranicy na zasadzie importu równoległego, to tańsze zamienniki, mające tę samą substancję co leki znajdujące się na liście refundacyjnej. Była to refundacja ułomna.

Po 1 stycznia tego roku pacjenci przestali korzystać z refundacji ułomnej, gdyż ustawa refundacyjna ograniczyła firmom możliwość szybkiego sprowadzania leków z zagranicy. Teraz, aby NFZ zrefundował medykament pochodzący z importu równoległego, musi on widnieć na liście refundacyjnej.

– Przepisy traktują nas tak jak producentów leków, a w rzeczywistości działamy między producentem a dystrybutorem. W rezultacie aby nasz lek był refundowany, musimy czekać do 180 dni na decyzję ministra zdrowia o objęciu refundacją – zwraca uwagę Sławomir Bernaciak, prezes zarządu firmy InPharm. Zaznacza jednocześnie, że procedura wydawania decyzji powinna być szybsza i trwać do 30 dni, bo firma sprowadza leki zarejestrowane już w innym kraju unijnym.

– Gdy wniosek do ministra składa producent leku, jest zrozumiałe, że organ potrzebuje 180 dni, by stwierdzić np., na jakich warunkach medykament zasługuje na refundację. Importer równoległy natomiast występuje tylko o decyzję  refundacyjną na zamiennik, czyli  identyczny produkt, którego skuteczność urzędnicy już zweryfikowali. Różnica jest tylko w cenie –  mówi Mariusz Kondrat z kancelarii prawno-patentowej.

Reklama
Reklama

Eksperci podkreślają, że gdyby importerzy szybciej dostawali decyzję refundacyjną, NFZ mógłby zaoszczędzić rocznie 1 mln zł, a pacjenci 6 mln. Zbyt długie oczekiwanie powoduje natomiast, że importerzy nie mogą szybko reagować, a przedsięwzięcia są dla nich nieekonomiczne. Może się okazać, że sprowadzany z zagranicy lek w ciągu pół roku przestał być tańszy od tego, który pacjent może kupić w kraju.

Ustawa refundacyjna ograniczyła pacjentom dostęp do tańszych leków pochodzących z tzw. importu równoległego. Dzięki temu mechanizmowi klienci aptek mogli do końca 2011 r. kupować np. o  30 proc. taniej importowane antybiotyki czy leki przeciwcukrzycowe.

Firmy farmaceutyczne sprowadzały je do Polski od 2004 r. z innych krajów Unii Europejskiej. Z kolei pacjent mógł kupić z dopłatą NFZ farmaceutyk w aptece, jeśli był tańszy od widniejącego na liście refundacyjnej. Bo leki, które firmy farmaceutyczne sprowadzały z zagranicy na zasadzie importu równoległego, to tańsze zamienniki, mające tę samą substancję co leki znajdujące się na liście refundacyjnej. Była to refundacja ułomna.

Reklama
Praca, Emerytury i renty
„Lewaków i morderców nienarodzonych nie zatrudniamy”. Sąd o dyskryminacji przy rekrutacji
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Prawo w Polsce
Kiedy można zmienić kategorię wojskową? Oto jak wygląda procedura
Prawo w Polsce
Czy za radio w aucie trzeba płacić abonament RTV? Prawo mówi jasno
Konsumenci
Przełomowe orzeczenie SN w sprawie frankowiczów. Wyrok TSUE nie zmieni rozliczeń z bankami
Reklama
Reklama