Reklama

Prawa pacjenta: Efekty leczenia szpitale powinny publikować

Szpitale powinny obowiązkowo publikować wyniki terapii, bo pacjent płaci ubezpieczenie i ma prawo je znać.

Publikacja: 26.09.2013 09:17

W Polsce brakuje jednolitych standardów  określających jakość  usług medycznych.  Dlatego szpitale nie informują pacjentów o wynikach leczenia. Potrzebne są przepisy,  które pozwoliłby  Narodowemu Funduszowi Zdrowia nagradzać za dobre efekty terapii – takie wnioski płyną z debaty zorganizowanej przez „Rz" 23 września.

Jej uczestnicy zastanawiali się, czym jest jakość usługi i jak ją opisać w ustawie.

– Dla NFZ synonimem wysokiej jakości udzielanych świadczeń jest bezpieczeństwo pacjenta. Trudno płatnikowi wytypować inne parametry.  Z prostej przyczyny: w Polsce nie ma standardów procedur medycznych. Są oczywiście wytyczne lekarskich towarzystw naukowych, ale one nie obligują jednoznacznie do takiego  czy innego postępowania – mówił Marcin Pakulski, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych.

Śmierć pacjenta

–Dobrym parametrem jakości leczenia, a stosują go np. szpitale w USA, jest wskaźnik śmiertelności pacjentów po przebytym zabiegu. W kardiologii przyjęło się, że jeśli chory przeżyje pięć lat po operacji, to jego leczenie można uznać za dobre – zauważył prof. Paweł Buszman, współzałożyciel i przewodniczący Rady Nadzorczej Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. Jednocześnie podkreślił, że w mierzeniu jakości  istotne jest to, aby pomiar dotyczył pacjentów o podobnym wskaźniku ryzyka kalkulowanego i obserwowanego.

– W okulistyce efekty widać szybko, bo np. po operacji zaćmy  możemy od razu oceniać rezultaty zabiegu. Mamy do dyspozycji mikrometody, soczewki i  aparaturę najlepszych firm oraz doświadczonych specjalistów – podkreślał  Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP i właściciel klinki okulistycznej Centrum Medyczne Mavit. Jego zdaniem w zabiegach okulistycznych najważniejsza jest soczewka, którą wszczepia się pacjentowi.  – Rezultat zabiegu  jest  oczywiście problematyczny, jeśli  szpitale wszczepiają pacjentom soczewki bardzo tanie, od producentów z Dalekiego Wschodu.  Jakość kosztuje,  ale innowacyjność materiałów wpływa na bezpieczeństwo pacjenta – zaznaczył Mądrala.

Reklama
Reklama

Do opracowania przepisów o jakości leczenia może zobowiązać Polskę dyrektywa transgraniczna

– W onkologii możemy uznać, że leczenie było efektywne, jeśli chory przeżył  po nim pięć lat. Na przykład przeżywalność po  nowotworach piersi wynosi 70–80 proc. – dodał dr  Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia

NFZ nie bierze jednak pod uwagę takich parametrów. Podpisując kontrakt z placówką medyczną, stawia jej  wymagania określone w rozporządzeniach ministra zdrowia. Czyli chce, aby wykazała, że ma odpowiedni sprzęt czy kadrę medyczną.

– Jednym z głównych czynników wyboru oferty jest cena. Do tego zobowiązuje nas ustawa o świadczeniach – mówił prezes Pakulski. Dodał jednak, że Fundusz pracuje właśnie nad jednym z parametrów mierzących jakość. – Chodzi o antybiotyki. Będziemy sprawdzać, czy szpital bezpiecznie je stosuje. Zależy nam, żeby cena przestała odgrywać najważniejszą rolę – wyjaśniał prezes Pakulski.

– Potrzebujemy natychmiast określonych przepisami parametrów leczenia, aby pacjent wiedział, czego może wymagać od placówki medycznej. Te standardy  trzeba spisać we współpracy z towarzystwami lekarskimi. Ocenić je i wybrać najlepsze dla chorego, powinien minister zdrowia – mówił Maciej Dercz, radca prawny i ekspert z Instytutu Prawa  Ochrony Zdrowia  Uczelni Łazarskiego. Zaznaczył też, że lekarze obawiają się regulacji, bo sami chcą decydować, jaki schemat leczenia jest najważniejszy.

–  Towarzystwom naukowym bardzo zależy na efektach leczenia. Już kontrolują  jego jakość, prowadząc rejestry np. wszczepiania zastawek sercowych. Od razu  są sprawozdania z wyników leczenia  – mówiła prof. Janina Stępińska, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Reklama
Reklama

– Ministerstwo Zdrowia opracowuje właśnie  standardy postępowania w kardiologii interwencyjnej i radiologii. Można zbudować na tym ewentualne przepisy o jakości w ochronie zdrowia i schemat postępowania w procedurach zabiegowych. Przepisy  powinny jednak dawać lekarzowi możliwość odstąpienia od niego w indywidualnych przypadkach – dodał prof. Adam Witkowski z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

– A ja jestem przeciwnikiem regulowania wszystkiego przepisami. One  nie rozwiązują problemów. Jakość nie jest zero-jedynkowa, tak jak przepis określający twarde parametry – ripostował dr Kozierkiewicz. – Pacjent powinien mieć informację, jak leczą w szpitalu, np. po leczeniu nowotworów trzeba by zaznaczyć, ile osób przeżyło i w jakim są stanie – mówił Kozierkiewicz.

– Chory, a co ważniejsze jego rodzina muszą pamiętać, że są granice możliwości medycyny.  Choćby nie wiem jak wysoki był poziom usług w danej placówce, nigdy nie ma pewności, że lekarze osiągną zamierzony efekt i uratują pacjenta. Poza tym zawsze jest ryzyko błędu medycznego – przyznał Adam Sandauer, prezes stowarzyszenia Primum Non Nocere.

– Czy resort zdrowia tego chce czy nie, do przygotowania przepisów o jakości leczenia zobowiąże Polskę  dyrektywa transgraniczna. Bo cudzoziemiec, który przyjedzie do nas na leczenie, będzie musiał wiedzieć, z jakich usług i gdzie może skorzystać oraz jaki standard one mają – zauważył mecenas Dercz.

– Dyrektywa nie narzuca nam tego obowiązku. Wystarczy, by rząd poinformował pacjentów, że nasze placówki medyczne są wpisane do rejestru wojewodów i izb lekarskiech oraz mają licencje do prowadzenia działalności leczniczej. Spełniają wymogi lokalowe i mają wykwalifikowaną kadrę – ripsotował Kozierkiewicz.

Nagrody dla szpitali

Eksperci dyskutowali też, czy ewentualne przepisy o jakości powinny zobowiązać Fundusz do nagradzania  lecznic przy podpisywaniu kontraktu za efektywność.

Reklama
Reklama

– Na początku to nie mogą być nagrody finansowe. NFZ, nawet przy braku jakichkolwiek przepisów, powinien wskazać,  jakie są mierniki jakości, zbierać te dane od placówek przez jakieś dwa, trzy lata, a później wdrażać do procesu kontraktowania. Czyli przyznawać dodatkowe punkty lub rozszerzać kontrakt – mówił Kozierkiewicz. – Jeśli urzędnikom w Funduszu przyszłoby do głowy karać szpitale za wysoką umieralność, to   lecznice  nie zechcą przyjmować chorych w ciężkim stanie i będą ukrywać zdarzenia niepożądane.

– Fundusz już dziś ma mnóstwo danych o wynikach leczenia z polskich placówek. Z ostatnio opublikowanych analiz wynika, że np. w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła liczba interwencji w ostrym zawale serca, przez co poprawiła się jego jakość leczenia. W szczególności w jego najcięższych przypadkach. Dlatego NFZ powinien kierować więcej środków do tych placówek, które wykonują je najlepiej i najefektywniej – mówił prof. Buszman.

NFZ powinien też przyznawać dodatkowe punkty w konkursie ofert, a co za tym idzie dodatkowe środki finansowe, szpitalom posiadającym certyfikaty jakościowe. Nie robi tego, chociaż Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia daje lecznicom akredytację,  jeśli wykażą, że spełniają wszystkie warunki bezpiecznego szpitala – mówił prezes Mądrala.

– Problem w tym, że rankingowania placówek pod kątem ciągłości i przyznawania im większej liczby punktów zabronił nam UOKiK. Według tego urzędu nie możemy premiować placówek, które od dawna funkcjonują na rynku i mogą się wykazać długą historią leczenia oraz pozytywnymi efektami – mówił Pakulski. Zaznaczył, że z decyzji UOKiK wynika, że taka placówka ma takie same szanse zdobycia kontraktu, jak ta, która dopiero co weszła na rynek usług medycznych.

– Pacjent to nie konsument, a ochrona zdrowia to nie normalny rynek.  Tradycja i renoma placówki ma podstawowe znaczenie, ich wagi UOKiK  nie powinien ograniczać, broniąc praw konkurencji – przyznał Adam Sandauer.

Reklama
Reklama

– Dlatego, aby wiedzieć, czego wymagać od poszczególnych szpitali  wojewódzkich i powiatowych, w jakim zakresie przyznawać im kontrakt na świadczenia, trzeba określić w przepisach referencyjność poszczególnych placówek medycznych.  Procedury, które prowadzą wybitni specjaliści na wysokim poziomie, powinny być najlepiej wyceniane, jeśli tylko oni potrafią przeprowadzić dany zabieg –zauważył mecenas Dercz.

– Nie jestem zwolennikiem szczegółowej referencyjności. Jeśli kadra medyczna przeprowadza dany zabieg na dokładnie tym samym poziomie np. w szpitalu powiatowym i wojewódzkim, to oba powinny otrzymywać takie samo  finansowanie. Fundusz powinien jednocześnie premiować leczenie pacjentów wykonywane przy użyciu lepszej jakości materiałów – ripostował prof. Buszman.

– Regulowanie stopnia specjalizacji ma sens tylko wówczas, gdy będziemy mieli takie narzędzie, jakim jest koncesja. Dziś każdy może otworzyć szpital w powiecie o teoretycznie najwyższym poziomie referencyjności, nie patrząc na to, czy jest on potrzebny, i wystartować w konkursie NFZ. Nie ma żadnych barier wejścia na ten rynek – mówił prezes Pakulski.

– Aby w szpitalach była wysoka jakość, trzeba to nadzorować. Tymczasem w ustawie o działalności leczniczej nie  ma nawet przepisów, które wskazywałby, jakie kwalifikacje musi mieć kadra zarządzająca szpitalną spółką.  Jesteśmy jedynym krajem w Europie, w którym takich zapisów nie ma – podsumował  mecenas Dercz.

Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama