Kobiety wykonujące zawody prawnicze, choć z reguły bardziej pracowite, zdolne i odpowiedzialne, karierę kończą na niższych szczeblach niż ich korporacyjni koledzy. Taki wniosek płynie z panelu „Jak kobiety sprawiedliwość zdobywały” dotyczącego roli kobiet w rozwijaniu systemu prawnego w Polsce po 1989 roku. Odbył się w ostatnią sobotę jako część kongresu „Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet”.
– Kulturowo kobieta ma więcej obowiązków w życiu osobistym, dlatego ciężko jej to pogodzić z jednoczesnym robieniem kariery zawodowej – mówiła prof. Ewa Nowińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Na studiach prawniczych kobiet i mężczyzn procentowo jest tyle samo, ale już w środowisku naukowym pań jest znacznie mniej. Obecnie 30 proc. Takie zmiany nie muszą wcale oznaczać dyskryminacji. To wynik ciągle pokutujących stereotypów, że kobieta to żona i matka zajmująca się domem, a rolą mężczyzny jest zarabianie pieniędzy. Ma to także podłoże psychologiczne. To kobieta przecież zachodzi w ciążę i rodzi dzieci.
Jak wyjaśniła Małgorzata Gersdorf, sędzia Sądu Najwyższego, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, mimo statystyk, które wyraźnie wykazują przewagę panów na stanowiskach dziekanów czy sędziów wyższych instancji, taka sytuacja jest wynikiem wyborów życiowych, jakich dokonuje każdy człowiek, a nie przejawem nierównego traktowania.
Najmniej kobiet wykonujących zawody prawnicze jest wśród adwokatów – podała Beata Gessel-Kalinowska vel Kalisz, partner zarządzający kancelarii GESSEL.