Sezon urlopowy nie zawsze jest sielanką. Pracodawcy narzekają, że latem produktywność mocno spada, ponieważ duża część pracowników wyjeżdża na urlopy. Z kolei podwładnym po urlopie niekiedy trudno jest „z marszu" wdrożyć się w rytm pracy. Pojawiają się też problemy z nadrabianiem zaległości spowodowanych dłuższą nieobecnością. Istnieją jednak obustronne korzyści z wypłacania pracownikom świadczeń urlopowych.
Świadczenia te wynikają z przepisów prawa i dotyczą zakładów pracy, które zatrudniają więcej niż 20 pracowników na pełny etat i nie należą do sektora finansów publicznych. - Pracodawcy powinni mieć na uwadze, że świadczenia urlopowe mogą wypłacać tylko ci z nich, którzy w swoich firmach nie utworzyli Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Należy też pamiętać, że od kwoty świadczenia należy zapłacić podatek. Nie trzeba ich jednak uwzględniać przy obliczaniu podstawy składek do ZUS – mówi Marcin Liwacz z Grupy HRC.
Eksperci tej firmy zauważają, że pracodawcy, którzy nie stworzyli ZFŚS oraz nie zrezygnowali z wypłaty świadczeń urlopowych w ustawowym okresie (czyli do 31 stycznia danego roku) mają nawet obowiązek wypłaty określonych kwot swoim pracownikom. Ale tylko tym, którzy w danym roku wybrali się na co najmniej 14-dniowy urlop.
Jest jednak pewien warunek. - Należy pamiętać, że minimalny okres urlopu, który wynosi właśnie dwa tygodnie powinien się odbyć bez przerywania. Zatem świadczenie nie będzie wypłacone osobie, która np. wybrała się na 7-dniowy urlop w lipcu, a potem na tej samej długości wypoczynek w sierpniu – podkreśla Waldemar Paturej z Grupy HRC.
Wysokość świadczeń urlopowych zależy od tego, czy pracownik pracuje na cały etat, czy też część etatu. Od tego bowiem zależy wysokość świadczenia. I tak, pracownik zatrudniony w poszczególnych wymiarach czasowych może liczyć: