Tymczasem, polskie menedżerki nadal zarabiają mniej niż ich koledzy na porównywalnych stanowiskach i to pomimo deklarowanej przez nie większej efektywności pracy.
O tym, że kobietom trudniej niż mężczyznom jest się przebić na rynku pracy, wiadomo nie od dzisiaj. Często są one dyskryminowane już na etapie rekrutacji na daną posadę, a zdobywszy ją, napotykają na trudności z awansem na wyższe stanowisko. Mówiąc o takiej sytuacji, zazwyczaj odwołujemy się do zjawiska "szklanego sufitu", które miałoby wynikać z dominacji mężczyzn na rynku pracy i ich tendencji do przypisywania kobietom określonych – zazwyczaj negatywnych – cech.
Często jednak te same kobiety przyczyniają się do umacniania się stereotypów: na przykład, boją się podejmować ryzyko, a chwalone za osiągnięcie sukcesu podkreślają pracę całego zespołu, umniejszając jednocześnie swą rolę.
Menedżerom w spódnicy również przypisuje się inne cechy i styl kierowania ludźmi niż ich kolegom-mężczyznom. Chociaż większość ekspertów uważa, że nie istnieje typowo kobiecy styl zarządzania, panuje powszechne przekonanie, że kobiety-menedżerki są bardziej nastawione na współpracę z zespołem niż menedżerowie-mężczyźni, którzy z kolei preferują bardziej "autorytarny" sposób zarządzania firmą. Zwykle też za typowe dla pań uważane są takie cechy jak zdolności interpersonalne czy umiejętność słuchania.
Co ciekawe, właśnie te umiejętności zostały wymienione jako najważniejsze przez menedżerów biorących udział w badaniu [i]Polski Menedżer 2010: kwalifikacje, sukces, zarobki[/i]. Jest to swego rodzaju potwierdzenie tendencji, która zdaniem ekspertów jest coraz bardziej widoczna w wielu krajach: “twarde” zarządzanie oparte na władzy zaczyna ustępować zarządzaniu opartemu na dobrze rozwiniętych relacjach z zespołem.