– Wokół pojęcia work-life balance narosło wiele negatywnych mitów – podkreślił na wstępie dyskusji na ten temat Piotr Wielgomas, prezes firmy Bigram. – Sugeruje ono, że work to coś negatywnego, a life pozytywnego, czyli że prawdziwe życie zaczyna się dopiero po pracy. A to nieprawda, dlatego jestem raczej zwolennikiem pojęcia work-life integration – mówił.
Poczucie winy
– Nie ma czegoś takiego jak oddzielne życie zawodowe i odrębne życie prywatne, odrębny rozwój zawodowy i osobisty. Mamy jedno życie, jesteśmy tym samym człowiekiem w pracy i w domu – wtórował Krzysztof Paliwoda, trener interdyscyplinarny, konsultant z zakresu zarządzania personelem. Co oczywiście nie oznacza, że nie należy dokładać starań w osiąganiu równowagi między tymi światami.
To zadanie leży zarówno po stronie pracodawców, jak i samych pracowników. Po stronie pracowników istotne jest formułowanie swoich potrzeb i rzeczy dla nich ważnych. – Poczucie, że praca zabiera nam życie prywatne, zwykle bierze się ze zdarzeń wywołujących poczucie winy, że nie zrobiliśmy dla rodziny czegoś ważnego. Ale często się zdarza, że to sami pracownicy nie szukają, nie proszą o przestrzeń na realizację rzeczy dla nich ważnych – zauważyła Zofia Dzik, prezes Fundacji Humanites. Oczywiście takie stawianie granic, ile możemy poświęcić dla pracy, musi trafić na podatny grunt po stronie pracodawcy. Firmy stosują różne instrumenty z zakresu tzw. gospodarki czasem pracowników, pozwalających na bardziej elastyczne podejście do godzin pracy, czy wynagradzania efektywnego czasu pracy.
Kultura wartości
Jednak kluczowa jest pewna zasadnicza kultura organizacyjna. – Ogromny procent obecnej kadry zarządzającej to roczniki transformacji ekonomicznej, czyli roczniki etosu pracy, spędzania w pracy całych dni. Ale do dziś trochę nie wyrośli oni z tej kultury i swoje doświadczenia przekładają na oczekiwania wobec swoich pracowników – zauważyła Dzik.
– Bardzo wiele zależy od szefa – przyznał też Piotr Wielgomas. – Work-life balance powinien działać na zasadzie dobrej atmosfery sprzyjającej rozwiązywaniu różnych problemów. Jeśli sam szef nie rozumie, że szczęśliwy pracownik, który może się realizować we wszystkich aspektach swojego życia, to lepszy pracownik, to nic z tego nie będzie – opisywał Wielgomas.