Rząd na dzisiejszym posiedzeniu miał się zająć przygotowaną przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nowelą ustawy emerytalnej. Okazało się jednak, że w ostatnim momencie projekt został przekazany Radzie Legislacyjnej z prośbą o opinię.
Rada stwierdziła, że warto rozważyć podniesienie wieku przejścia na wcześniejszą emeryturę kobiet i proporcjonalnego obniżenia – mężczyzn. W wypadku kobiet miałby wynosić 57 lat, mężczyzn – 62 lata. Z zastrzeżeniem, że kobiety, które spełnią dotychczasowe warunki wcześniejszej emerytury przed wejściem nowych rozwiązań w życie, zachowają do niej prawo na dotychczasowych zasadach.
Trybunał Konstytucyjny 23 października 2007 r. orzekł, że w ciągu 12 miesięcy należy usunąć niezgodną z konstytucją dyskryminację mężczyzn w zakresie prawa do wcześniejszych emerytur (sygn. P 10/07). Wskazał, że takie prawo powinno przysługiwać mężczyznom w wieku 60 lat z 35-letnim stażem.
Rada Legislacyjna uznała tę wskazówkę TK za wyraźne wykroczenie poza jego konstytucyjne kompetencje. Zaleca, by podany w wyroku okres na zmianę przepisów wykorzystać na opracowanie takiego projektu nowelizacji, który przyniesie jak najmniejsze szkody gospodarcze i społeczne. Chodzi o to, że ze wstępnych wyliczeń wynika, iż koszty przyznania prawa do wcześniejszych emerytur mężczyznom wyniosą w najbliższych trzech latach blisko 5 mld zł. Podniesienie wieku, w jakim mężczyźni mogliby korzystać z tych świadczeń, miałoby pozwolić na oszczędności.
Szkopuł w tym, że podniesienie wieku, w jakim kobiety miałyby przechodzić na wcześniejszą emeryturę, sprawiłoby, że w ogóle straciłyby do niej prawo. W odróżnieniu od mężczyzn urodzonych przed 1949 r., których nie dotyczy ograniczenie możliwości nabywania prawa do wcześniejszej emerytury tylko do końca tego roku, kobiety nie mają tego komfortu. Z emerytalnej matematyki wynika, że tak naprawdę w bieżącym roku z prawa do wcześniejszych emerytur mogą skorzystać jedynie pracownice urodzone w 1953 r. Dla nich podniesienie wieku emerytalnego oznacza utratę tego prawa.