Nie! Nic się nie zmieni. Nie będzie żadnej apokalipsy, jak wieszczą przedstawiciele organizacji skupiających pośredników.
Znam osoby, które wiedząc o tym, że po nowym roku nie trzeba będzie mieć wykształcenia, by pracować w tym zawodzie, nie przerywają studiów, dalej się uczą. Chcą bowiem zdobyć wiedzę. Bez tego przecież nikt nie będzie dobrym pośrednikiem.
A licencja? Ona chleba nie daje. Wielu pośredników z licencjami zamyka biura, bo nie ma klientów. Polskie biura, by przetrwać, muszą być dobre, uczciwe, aby sprostać zagranicznej konkurencji, muszą się skonsolidować, działać razem. Dlaczego teraz na rynku duże transakcje, typu sprzedaż biurowców, obsługują tylko duże sieciowe zagraniczne biura pośrednictwa? Dlaczego nie robią tego polskie biura? Mam nadzieję, że kiedy znikną przepisy, to znikną jednocześnie biurokratyczne ograniczenia i w końcu do polskich biur zaczną trafiać duże zlecenia.
Powiedzmy sobie szczerze: po Nowym Roku to organizacje pośredników przeżyją małe trzęsienie ziemi, bo to je przede wszystkim dotkną zmiany. W tej chwili żyją ze szkoleń, praktyk. Pieniądze płyną więc do nich szerokim strumieniem. Znam osoby, które od lat nie wykonują zawodu pośrednika, tylko szkolą innych i z tego żyją. Nie twierdzę, że nie są potrzebne. Są! Pośrednicy dalej muszą się szkolić. Reprezentacja zawodowa też jest nam niezbędna. Musi być jednak inna niż obecnie.
Nasi przedstawiciele skupili się na obronie licencji zawodowych i ustawy o gospodarce nieruchomościami w obecnym kształcie.To błąd!