Najprawdopodobniej od przyszłego roku wiek emerytalny znów będzie wynosił 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Taką rekomendację przyjął Komitet Stały Rady Ministrów.
– Zdecydował przyjąć pozytywną rekomendację dotyczącą projektu pana prezydenta – mówi Rafał Bochenek, rzecznik rządu. Oznacza to, że odrzucono pomysł Ministerstwa Finansów, by powiązać wiek emerytalny z długością okresu płacenia składek ZUS. – Komitet nie przyjął propozycji Ministerstwa Finansów, aby obniżenie wieku emerytalnego połączyć z dodatkowymi przesłankami – dodaje rzecznik.
Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie na posiedzeniu rządu 5 lipca. Według ZUS obniżenie wieku emerytalnego będzie kosztować budżet państwa już w pierwszym roku 4,5 mld zł, a w 2020 r. przeszło 13 mld zł. Ministerstwo Finansów szacuje koszty tej zmiany na 8,1 mld zł w 2017 r.
Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, właśnie ze względu na te koszty Ministerstwo Finansów proponowało, aby obniżenie wieku emerytalnego powiązać z wymogiem, by kobiety miały 35-letni staż składkowy (do ZUS). W przypadku mężczyzn ten staż miałby być dłuższy o pięć lat. Taka modyfikacja propozycji prezydenta ograniczyłaby koszt tej reformy o mniej więcej połowę i pozwoliłaby na przeprowadzenie w 2017 r. podwyżek w sferze budżetowej.
– Minister finansów powinien wiedzieć, że wprowadzenie dodatkowych warunków do uzyskania emerytury jest niezgodne z konstytucją – mówi Henryk Nakonieczny z Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność". – W art. 67 konstytucja mówi, że obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego po osiągnięciu wieku emerytalnego. Kropka. Nie ma tam mowy o dodatkowych warunkach. Chyba że ta propozycja zmierza do utrzymania wyższego wieku emerytalnego i wprowadzenia wcześniejszych emerytur. Ale na to się nie zgadzamy i jest to sprzeczne z postulatami przedwyborczymi PiS.