– Rekrutacje wskazują, że liderzy firm potrafili elastycznie i skutecznie zareagować na uderzenie koronawirusa – zarówno pierwsze, jak i drugie. Nie tylko ustrzegli swoje organizacje przed koronakryzysem, ale mają apetyt, by przekuć przeciwności w sukces – twierdzi Monika Smulewicz, partner i dyrektor zarządzający w firmie Grant Thornton, komentując wyniki jej najnowszego, listopadowego badania, które „Rzeczpospolita" opisuje jako pierwsza. Z badania, które w pierwszej połowie listopada objęło pracowników 533 różnej wielkości firm, wynika, że większość z nich radzi sobie z pandemią.
Niedobór kadr
Chociaż 37 proc. uczestników sondażu obawia się o swoją pracę lub o losy swojego pracodawcy, to ponad połowa (57 proc.) jest spokojna o przyszłość. Jeszcze więcej, bo prawie 67 proc. badanych wskazało, że pomimo drugiej fali pandemii ich firmy rekrutują nowych ludzi do pracy. Chociaż październikowe statystyki z urzędów i portali pracy wykazały spadek liczby ofert zatrudnienia, to łowcy głów nie narzekają na brak zleceń.
– Zdecydowana większość firm wróciła do swoich planów rekrutacji sprzed pandemii – ocenia Artur Skiba, prezes firmy doradztwa personalnego Antal, która ma obecnie ok. 400 otwartych wakatów dla specjalistów i menedżerów, o 37 proc. więcej niż w II kwartale. Jak dodaje, najbardziej poszukiwanymi specjalistami byli i są przedstawiciele branży handlowej, IT oraz produkcji przemysłowej. Listopadowe badanie koniunktury GUS wykazało, że dla ponad 28 proc. firm przemysłowych jedną z barier w działalności był niedobór wykwalifikowanych pracowników, a prawie co piąta miała problemy z ogólnym brakiem rąk do pracy. W IT barierę niedoboru wykwalifikowanych kadr wskazało prawie 27 proc. firm.
Czytaj także: Co drugi kasjer chce odejść z pracy