Po głębszym zapoznaniu się z dokumentem stwierdzimy jednak, że okresy pracy w poszczególnych miejscach nie będą zazwyczaj przekraczały jednego roku i nie będzie żadnych przerw pomiędzy nimi. Takie mocno wyretuszowane CV typowego „skoczka".
„Silikon" zadba również o to, aby informacje zawarte w jego dokumentach zgadzały się w stu procentach z tymi dostępnymi na portalach typu LinkedIn czy też Goldenline. Postara się również o rekomendacje od swoich byłych pracodawców, którzy chcąc się go pozbyć i jednocześnie nie chcąc się przyznać do rekrutacyjnego błędu, podpiszą dowolną „laurkę". Na rozmowie z rekruterem „silikon" będzie miał doskonale przygotowane odpowiedzi na pytania dotyczące jego odejścia z poszczególnych firm i praktycznie zawsze będą one związane z różnicami zdań z przełożonym na temat dalszej strategii czy kierunku rozwoju firmy. Taki kandydat przedstawi siebie jako zbawcę przedsiębiorstwa, dzięki któremu mogło ono wyjść na prostą lub osiągnąć kolosalne zyski, ale niestety nie pozwolono mu wdrożyć jego cudownego planu.
W trakcie rozmów na temat doświadczeń zawodowych oraz zainteresowań „silikon" będzie miał bardzo dobrą odpowiedź na każde pytanie.
Oczywiście nie każda osoba, której CV nosi wyżej opisane cechy, musi być „silikonem". Dlatego też trzeba się bardzo starannie przygotować do rozmowy i mieć w zanadrzu kilka niespodzianek.
W pierwszej kolejności należy dotrzeć do innych osób w firmach, w których kandydat pracował. Wystarczy wstępna rozmowa telefoniczna, by uzyskać prawdziwy obraz sytuacji, jaka w danym okresie tam była. Dowiemy się, kto faktycznie odpowiadał wtedy za sukcesy i będziemy mogli skonfrontować te informacje w czasie spotkania, wytrącając go przy okazji z równowagi. Zazwyczaj wtedy nasz „silikon" się rozsypuje, przestaje być już tak bardzo spójny, a jego komunikacja zaczyna wskazywać na kłamstwo. Inną metodą jest poproszenie „silikona" o podanie kontaktów do referencji, gdyż chcemy je zebrać osobiście. W większości przypadków taka osoba będzie miała kilka gotowych nazwisk i telefonów, ale niekoniecznie spójnych z tymi z pisemnych referencji (uzasadnienia będą np. takie: „już tam nie pracuje i straciłem z nim kontakt", „nie mogę udostępnić takich informacji, gdyż telefoniczne udzielanie referencji jest sprzeczne z polityką danej firmy"). Należy wtedy wyciągnąć od kandydata nazwy firm, z którymi współpracował w relacjach klient–podwykonawca, i dotrzeć do osób tam pracujących. Te zazwyczaj nie mają oporów przed mówieniem prawdy.