Reklama
Rozwiń
Reklama

Kuba: Powolny koniec dynastii Castro

Po 59 latach wyspą zacznie rządzić człowiek, który nie nazywa się Castro. Będzie on jednak zależny od partii

Aktualizacja: 21.04.2018 08:22 Publikacja: 21.04.2018 00:01

Raul Castro (z lewej) ze swoim następcą Miguelem Diazem-Canelą (z prawej)

Raul Castro (z lewej) ze swoim następcą Miguelem Diazem-Canelą (z prawej)

Foto: afp

Kończąc druga kadencję prezydencką, w czwartek ustąpił młodszy z braci Castro, 86-letni Raul. Na jego miejsce został wybrany 57-letni Miguel Diaz-Canela – reprezentant nowego pokolenia kubańskich przywódców.

– Bardzo umiejętnie piął się do władzy. Trochę jest populistą. W połowie lat 90., gdy był szefem partii w prowincji Santa Clara, jeździł wszędzie na rowerze zamiast służbowym samochodem – powiedział „Rzeczpospolitej” ekspert w dziedzinie Ameryki Łacińskiej, prof. Henryk Szlajfer.

– Jednocześnie na jednym z ostatnich spotkań z aktywistami partii komunistycznej zaprezentował się jako twardy polityk, przede wszystkim w stosunku do USA – dodał.

Wybór następcy

Urodzony już na Kubie rządzonej przez Castro, inżynier elektronik z wykształcenia, całe życie zawodowe spędził w organizacjach młodzieżowych, a potem w partii komunistycznej. – To nie jest ważne, czy on zna świat – Raul Castro też nie znał. Ważne jest, by w jego otoczeniu znaleźli się ludzie, którzy będą mieli taką wiedzę – powiedział Szlajfer.

– To wróg demokracji, praw człowieka i rządów prawa – ogłosił amerykański senator kubańskiego pochodzenia Marco Rubio.

Reklama
Reklama

Eksperci zgadzają się jednak, że wybranie na przewodniczącego Rady Państwowej (które to stanowisko na Kubie łączy się z szefowaniem rządu) Diaza-Caneli oznacza powolne, kontrolowane odchodzenie „starej gwardii”. Rządzący wyspą politycy mają obecnie ponad 80 lat i pamiętają jeszcze „rewolucję” Fidela Castro (albo brali w niej udział). Obecny lider dorastał już na Kubie „budującej socjalizm”.

– Nie nastąpi gwałtowny wstrząs, raczej można się spodziewać kontynuacji zachodzących procesów – komentował Richard Feinberg, który Ameryką Łacińską zajmował się w administracji Billa Clintona.

Gospodarcza klapa

Procesy zaś zdeterminowane są bardzo złą sytuacją gospodarczą Kuby. Z powodu ekonomicznego załamania sojuszniczej Wenezueli (dostarczającej wyspie paliw) handel między nim zmniejszył się o ponad trzy czwarte, a to doprowadziło do załamania kubańskiego handlu zagranicznego. To wymusza na władzach dalsze wprowadzanie elementów wolnorynkowych do skostniałej gospodarki planowej.

Powolne zmiany gospodarcze zaczęły się jednak po 2011 roku, wraz z ustąpieniem Fidela i objęciem władzy przez jego brata Raula. Najpierw zezwolono Kubańczykom na wymianę starych, pochodzących jeszcze z lat 50. amerykańskich lodówek na nowe, chińskie – kupowane na raty. Potem zniesiono zakaz korzystania z telefonów komórkowych i zmniejszono blokadę internetu. Wszędzie pojawiły się małe, prywatne zakłady: od fryzjerskich do restauracji. – Na wyspie mającej 11 mln mieszkańców jest już 0,5 mln prywaciarzy – mówi Szlajfer.

– Jest za dużo zakazów, które przynoszą więcej szkody niż pożytku – mówił jeszcze przed swoim wyborem Diaz-Canela. Kubańczykom pozwolono korzystać z hoteli, w których wcześniej mogli mieszkać tylko zagraniczni turyści (ale też miejscowi przodownicy pracy, członkowie wyższej nomenklatury oraz świeżo poślubieni w czasie miesiąca miodowego – jednak tylko przez kilka dni). Teraz każdy może tam zamieszkać pod warunkiem, że stać go na zapłacenie 160 dolarów za dobę. – Średnia pensja urzędnika wynosi około 25 dolarów – wyjaśnia profesor.

Rozszerzono prawa własności Kubańczyków (przywrócono m.in. prawo dziedziczenia) i zezwolono im na długie wyjazdy za granicę bez specjalnych zezwoleń władz. Jednocześnie jednak następuje uwłaszczenie nomenklatury: oficerowie służb specjalnych przejmują najbardziej luksusowe hotele. Według ekspertów, „chińsko-wietnamski model” ewolucji krajów komunistycznych może być atrakcyjny dla nowego pokolenia władców wyspy. – Diaz-Canela nie będzie mógł nagle zostać wielkim reformatorem, nawet gdyby tego chciał. A z tego, co wiadomo, to nie jest jego pozycja polityczna – stwierdził jeden z amerykańskich ekspertów.

Reklama
Reklama

Nadzór towarzyszy

Ustępujący młodszy Castro nie odchodzi całkowicie z polityki. Nadal pozostaje liderem partii komunistycznej – od której wszystko na wyspie zależy – i jeśli zdrowie mu pozwoli, będzie nim do 2021 roku. – Wszystkie decyzje strategiczne Diaz-Canela będzie musiał z nim konsultować, przede wszystkim dotyczące stosunków z USA – jest przekonany Feinberg.

– Zmiany nie będą spektakularne, ale nie można uważać go za marionetkę – sądzi Szlajfer.

– W skład elit tej sprawnie działającej machiny państwowej wchodzą członkowie partii komunistycznej, wojsko, aparat bezpieczeństwa. Ewolucja państwa jest kontrolowana przez te siły – uważają Amerykanie. Wszyscy podkreślają natomiast bierność społeczeństwa, które w żaden sposób nie zareagowało na znikanie dynastii Castro i zmiany na szczytach władzy. – Proces odejścia braci trwał długo, stał się więc czymś oczywistym. Ale rzeczywiście, niewiele słyszy się o oporze. Młodzież myśli raczej o wyjeździe za granicę na zarobek. Zamiast oporu jest rodzaj eskapizmu – przyznaje Szlajfer.

– Większość Kubańczyków, zwłaszcza młodych, czeka na zdecydowane przyspieszenie reform wolnorynkowych – przekonuje jednak Richard Feinberg.

Polityka
„Zestaw danych 8”. Są nowe dokumenty w sprawie Jeffreya Epsteina
Polityka
Czy politycy niemieckiej AfD zbierają informacje cenne dla rosyjskiego wywiadu?
Polityka
USA będą budować pancerniki „klasy Trump”. „100 razy potężniejsze” od dzisiejszych okrętów
Polityka
Najważniejsi gracze 2025. Subiektywny ranking Jerzego Haszczyńskiego
Polityka
Rywalizacja Witkoff-Rubio. Nie tylko Rosja jest problemem Ukrainy
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama