Kanclerz Angela Merkel potępiła przemoc na ulicach miasta Chemnitz, gdzie miejsce miały protesty, które przerodziły się w zamieszki. W niedzielę przed świtem zginął tam Niemiec. Prawdopodobnie został zadźgany przez uchodźców.
- Burzliwe zgromadzenia, polowanie na ludzi, którzy mogą pochodzić z różnych środowisk i próby szerzenia nienawiści na ulicach, nie mogą mieć miejsca w naszym kraju - powiedział rzecznik Merkel, Steffen Seibert. - Ludzie, którzy atakują innych, bo wyglądają inaczej niż oni lub którzy pochodzą z innych miejsc, to coś, czego nie będziemy tolerować - zaznaczył. - Potępiamy to w najostrzejszy sposób - dodał.