Co definiuje tę kampanię, rywalizacja w ramach opozycji, czy rywalizacja z PiS-em opozycji?
To zależy od perspektywy. To co definiuje tą kampanię, to rywalizacja między PiS-em, a przeciwnikami PiS-u. To jest zasadnicza linia podziału, acz nie jedyna, bo w obozie przeciwników PiS-u łatwo jest wyróżnić różnego rodzaju odpowiedzi na pytanie jak najlepiej z PiS-em rywalizować. Innej odpowiedzi udziela KO, innej Lewica, a jeszcze innej Koalicja Polska.
Jak pan odebrał konwencję KO, z jednoznacznym przesłaniem, „my jesteśmy szerokim centrum z lewicowym i konserwatywnym skrzydłem, Lewico głosuj na nas”?
Odebrałem to źle, nie dlatego, że jest wymierzone w Lewicę, bo kampania rządzi się swoimi prawami, i każdy rywalizuje z każdym, ale zwrócenie się przeciwko Lewicy świadczy o tym, że KO porzuciła nadzieję, że może rywalizować z PiS-em. A przecież to jest ten prawdziwy przeciwnik. Wydaje się, że koleżanki i koledzy z KO, jakoś o tym zapominają.
Myśli pan, że to będzie skuteczne? Czy wyborcy Lewicy są już do tego projektu przywiązani, ci których pan spotyka w terenie?
To zależy jacy wyborcy, bo nasi wyborcy nie są jednolici, nie są jednorodni. Na pewno wyborcy SLD, bo wyborcy SLD, słuchają uważnie tego, co mówi ich partia, w ekstremalnych przypadkach mogą się z tym nie zgadzać, ale lojalność wyborców SLD jest bardzo wysoka. Podobnie jak lojalność wyborców partii Razem, choć mówimy tu o znacznie mniejszym elektoracie. Pytanie jak zareagują wyborcy partii Wiosna, bo to stosunkowo nowy projekt i jest to największy znak zapytania z naszego punktu widzenia.