PiS ma w Senacie tylko 48 swoich przedstawicieli, opozycja - razem z senatorami niezależnymi - 52. Pojawiają się więc doniesienia mówiące o tym, że PiS próbował przeciągać na swoją stronę senatorów opozycji - m.in. oferując senatorowi KO, Tomaszowi Grodzkiemu, stanowisko ministra zdrowia.
Jarosław Gowin w TVN24 stwierdził, że "próby przeciągania trwają w obie strony, o ile PiS, bo nie mam takiej wiedzy, próbuje kogoś przeciągnąć". - Natomiast opozycja na pewno próbuje przeciągnąć np. senatorów Porozumienia - dodał.
- Ta kadencja będzie zupełnie inna niż poprzednia. W poprzedniej kadencji głosy posłów Porozumienia mogły być w każdej sprawie i często były bajpasowane przez głosy posłów z klubu Kukiz’15. Teraz będzie inna sytuacja. Teraz musimy się skoncentrować na takich projektach, które nas wszystkich łączą, co oznacza, że każde z ugrupowań obozu rządowego pewnie będzie się musiało gdzieś tam o krok cofnąć – mówił wicepremier.
- To na pewno nie zacznie się wydarzać od początku. Nie mam złudzeń. Pierwsze głosowanie nad marszałkiem Senatu będzie konfrontacyjne. To będzie rzut monetą, dlatego że opozycja jest bardzo wewnętrznie niejednorodna w Senacie. Tam oprócz senatorów Platformy, SLD, PSL jest jeszcze trzech niezależnych - zauważył Gowin.
Zdaniem szefa Porozumienia o ile wybór marszałka Senatu nie będzie problemem, to "potem będą cztery lata, podczas których wynik głosowań będzie często zależał od tego, kto akurat zachoruje albo kto się zatrzaśnie w toalecie".