Jeden z liderów Konfederacji ocenił, że gdyby w ramach akcji #otwieraMY wszyscy otworzyli swoje lokale i inne biznesy, "władza nie ośmieliłaby się karać".
Przekonywał też, że restauracje "nie są dla zysku restauratorów", ale po to, by klienci mogli w nich zjeść. Dlatego, uzasadniał, problem upadku gastronomii dotyczy wszystkich jedzących w restauracjach i innych lokalach.
Zdaniem Korwin-Mikkego rozporządzenie, na którego podstawie zamknięto lokale, jest "w większości sprzeczne z prawem", a "generalnie, jeśli prawo jest idiotyczne, to dobrze je łamać".
Polityk zastrzega, że nie namawia do otwierania lokali, ale uważa, że ci, którzy to robią, są dzielni. "My, prawica, dbamy o ludzi" - argumentował.