Sejm przyjął ogłoszenie wyników owacją na stojąco. Za ratyfikacją było 384 posłów z PO, PSL, LiD oraz większość z PiS. Przeciw zagłosowało 56 posłów tej partii, a 12 wstrzymało się od głosu. Chwilę później podpis pod ustawą złożył marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Dzisiaj zajmie się nią Senat.
Chaos i wojna nerwów trwały do ostatniej chwili. Nie było wiadomo, jak zachowa się PiS. Posłowie czekali na wystąpienia premiera i prezydenta.Obaj politycy odwoływali się do słów Jana Pawła II. Donald Tusk podziękował Lechowi Kaczyńskiemu za kompromis. I zagwarantował realizację postulatów PiS w ustawie kompetencyjnej. – Całkowicie wierzę premierowi – odpowiedział Lech Kaczyński.
Ale nie pozostawił też wątpliwości, że podpisze ustawę ratyfikacyjną dopiero wtedy, „gdy te gwarancje staną się treścią obowiązującego w Polsce prawa”.
Czy spór może wrócić w czasie prac nad ustawą kompetencyjną? Obaj politycy deklarują, że chcą jak najszybszego ich zakończenia. Ale na złożenie podpisu pod ratyfikacją prezydent ma czas do 31 grudnia. Politycy PO przyznają, że woleliby poczekać z przyjęciem ustawy kompetencyjnej, aż inne kraje UE ratyfikują traktat. – Dalej się będziemy zmagać – komentują.
Prezydentowi zależało na ratyfikacji traktatu przed szczytem NATO w Bukareszcie – To bardzo poprawi naszą pozycję – mówił wieczorem w TVP.Politycy PO w sejmowych kuluarach opowiadali, że unijni partnerzy z powodu kłopotów z ratyfikacją niezbyt chętnie myśleli o umawianiu się na rozmowy z Kaczyńskim. – Nie chciał wystąpić jako polityk mający problem z przeprowadzeniem ratyfikacji traktatu, który sam negocjował – komentowali. Wczorajsze wystąpienie prezydenta w Sejmie było pierwszym w tej kadencji.