Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Jednak parlamentarzyści zainteresowani przyszłorocznymi wyborami od pewnego czasu dostają jasne sygnały od liderów PO: lepiej, aby zrezygnowali z takich planów.
– W partii toczy się dyskusja, czy senatorowie będą mogli kandydować – przyznaje senator Roman Ludwiczuk. Na razie więc politycy niechętnie przyznają się do zamiarów startowania. Nieoficjalnie wiadomo, że zainteresowanych jest co najmniej siedmiu senatorów, m.in. Roman Ludwiczuk, Andrzej Person, Leon Kieres i Jarosław Duda.
Skąd niechęć kierownictwa partii? Zdobycie przez senatora, burmistrza lub prezydenta miasta mandatu europosła oznaczałoby konieczność zorganizowania wyborów uzupełniających do Senatu lub samorządu. Zdaniem PO naraziłoby to Skarb Państwa na niepotrzebne koszty. – Kandydowanie osób, których wygrana przyczyni się do kosztów, jest błędem i PO nie powinna się na to godzić – mówi senator Tomasz Misiak.
Wybory uzupełniające to także dodatkowy koszt dla samej partii, która musiałaby zmobilizować siły, by zdobyć mandat. Poparcie społeczne nie jest już bowiem tak sprzyjające jak rok temu przed wyborami.
Politycy dostrzegają też inny powód: – Konkurencja, by trafić na listę wyborczą do PE, będzie wielka i taka eliminacja kandydatów jest władzom na rękę – mówi jeden z polityków.