Jednak o powrocie Ludwika Dorna do PiS nie ma mowy. Pozostaje posłem niezrzeszonym. Zapowiedział to zresztą w wywiadzie dla „Rz” pod koniec listopada.
Na czym ma polegać sprzymierzeńcza współpraca z PiS? Dorn we właściwym sobie stylu wyjaśnił to w blogu: „w rozwiązaniu tego problemu pomogło mi zaczerpnięte z rzymskiego prawa międzynarodowego publicznego pojęcie sprzymierzeńca i przyjaciela ludu rzymskiego (socius et amicus populi Romani). Ponieważ PiS i ja mamy wspólnego politycznego przeciwnika, postanowiłem zostać sprzymierzeńcem i przyjacielem ludu pisowskiego”.
Starożytne odniesienia sobie, a pragmatyka polityczna podąża swoją drogą.
Ludwik Dorn i prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisali szczegółową umowę o współpracy określającą w ośmiu punktach wzajemne zobowiązania. Po stronie PiS najważniejsza jest obietnica wystawienia Dorna w najbliższych wyborach do Sejmu na drugim miejscu w okręgu podwarszawskim. Oraz finansowanie jego kampanii w sposób przez Dorna określony. Natomiast Dorn zobowiązał się, że „do końca bieżącej kadencji nie będzie komentował wewnętrznej sytuacji w PiS i podejmował bezpośredniej polemiki z poglądami i decyzjami kierownictwa PiS”. Swoje racje ma prezentować w sposób niekonfrontacyjny dla PiS, na zasadzie odmiennego poglądu. I po wyborach nie będzie w żadnym klubie, wobec którego PiS pozostaje w opozycji.
[wyimek]PiS zobowiązał się wystawić Dorna do Sejmu na drugim miejscu w okręgu podwarszawskim[/wyimek]