Zbigniew Ziobro za miesiąc powoła nową partię. Ale nie chce zrywać z PiS i zapowiada ścisłą współpracę z ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego.
– Wyciągamy naszą dłoń w kierunku PiS, jesteśmy gotowi współpracować zawsze wtedy, kiedy uważamy, że inicjatywy będą służyć Polsce – deklarował w sobotę na posiedzeniu Rady Politycznej SP założyciel nowego ruchu Zbigniew Ziobro. – Niestety, przynajmniej na razie nie zauważamy podobnej postawy wśród kierownictwa PiS, ale zawsze mamy nadzieję i jej nie tracimy, bo przecież o Polskę chodzi – dodawał.
Do Warszawy na nieformalny zjazd tworzącej się partii (oficjalnie ma powstać na kongresie założycielskim 24 marca) przyjechało kilkuset działaczy regionalnych. Cel? Dyskusja o przyszłości nowego ugrupowania, pomysłach na działalność i skuteczne różnienie się od Prawa i Sprawiedliwości.
Ale po spotkaniu wielu rozmówców "Rz" skarżyło się, że liderzy ugrupowania nie potrafią zerwać z przeszłością. Dlaczego? Bo spora część przemówienia Ziobry poświęcona była czasom, gdy działał w PiS, i przyszłej współpracy z tą partią.
- Dobrze jest, gdy obok siebie funkcjonują dwie silne formacje prawicowe, które w przyszłości mogą dać nadzieję na wspólne rządy, na koalicję – mówił Ziobro, przypominając 2005 r., gdy jak twierdził, prawicy udało się przejąć władzę dzięki sojuszowi PiS i LPR.
W rzeczywistości w kampanii wyborczej w 2005 r. takiego sojuszu nie było, a po wyborach ówcześni liderzy LPR: Roman Giertych i Wojciech Wierzejski ostro krytykowali PiS. Do koalicji doszło dopiero, gdy po krytyce ze strony Radia Maryja Giertych zaczął obawiać się buntu w partii.
– Wywodzimy się z PiS. Od początku mówiliśmy, że jesteśmy gotowi z prezesem Kaczyńskim współpracować, inaczej niż założyciele PJN nie atakujemy tej partii – przekonuje w rozmowie z "Rz" jeden z posłów Solidarnej Polski.
SP od dawna szuka możliwości współpracy z PiS, mimo niechęci z jego strony. Jeszcze jesienią władze PiS naciskały na Kancelarię Sejmu, by ziobrystom przydzielić ostatnie miejsca w sali sejmowej. PiS odmówił też SP – jak informowała "Rz" – podpisania się pod wnioskiem o Trybunał Stanu dla Jana Dworaka, szefa KRRiT, i przygotował własny wniosek. Nie zgodził się też poprzeć podpisami wniosku SP o odwołanie ministra Bogdana Zdrojewskiego (PO) za sprawę ACTA. W efekcie ziobryści poparcia musieli szukać w Ruchu Palikota i SLD.
Władze PiS nie ukrywają, że współpracy z SP nie chcą, bo, jak mówią, "po co lansować podróbkę, skoro wyborcy mogą mieć oryginał".