Tak by przepisy weszły w życie od 2013 r.
To zależy jednak od tego, czy będziemy płynąć, czy grzęznąć w mule.
Ale ustawa hazardowa została uchwalona w trzy dni.
To chyba zły przykład.
Jakich argumentów więc użyje pan, by przekonać do swoich pomysłów ministra Rostowskiego?
To jest być albo nie być dla gospodarki i budżetu. Jeśli gospodarka wyhamuje, minister finansów będzie miał gigantyczne problemy z finansowaniem deficytu. W II kw. popyt krajowy nie wzrasta, a motorem wzrostu był eksport netto. Stąd zmiana rozliczeń VAT do 30 dni w eksporcie i imporcie to też dobry mechanizm wsparcia.
Te rozwiązania są dobre dla kraju. Minister Rostowski nie jest dogmatykiem. Przy pierwszym uderzeniu kryzysu zwiększyliśmy deficyt budżetowy. Taka polityka antycykliczna jest ważna. Trzeba uruchomić takie rezerwy, jakie nie wymagają zbyt wielu środków. Jeśli nie podejmiemy działań deregulacyjnych, to gdy nastąpi tąpnięcie gospodarki, trzeba będzie zwiększyć deficyt, bo nie będzie alternatywy.
Ma pan wewnątrzrządową koalicję popierającą projekt?
Jest swoista koalicja deregulatorów... my i Ministerstwo Sprawiedliwości. Warto jeszcze wymienić pana ministra Adama Jassera z Kancelarii Premiera, który jest tym rozwiązaniom przychylny. Liczę też na zaangażowanie pana premiera, bo ma on „czarujący" wpływ na ministra Rostowskiego.
Jak się pan odnosi do tej ofensywy gospodarczej PiS?
Po wakacjach pojawił się klimat dla gospodarki. Jeśli z tego mówienia pojawią się konkrety, to na pewno z pożytkiem. PiS według mnie zbłądził, idąc w kierunku dyskusji z finansistami, a nie realną gospodarką. A kryzys pochodzi z sektora finansowego. Problemem jest budowanie lepszej równowagi między sektorem przemysłu i usług a finansowym, bo ten mimo wszystko ma się całkiem dobrze. Jeśli banki na koniec roku w Polsce mają 15 mld zł zysku, to na jednego pracownika daje 90 tys. zł. W żadnym innym sektorze takich marż nie ma.
W projekcie PiS są konkretne propozycje, na których można pobudować trochę rozwiązań, które nie będą prowadziły do ślepej konfrontacji. Tu trzeba otwartości, bo czasem na początku odlotowy pomysł może się na końcu okazać dobrym rozwiązaniem. Nie odrzucałbym niczego z góry.
A ich propozycja napisania od początku ustawy podatkowej zamiast kolejnej nowelizacji?
Życie pokazuje, że to nie działa dobrze, stąd nasze propozycje zmian mechanizmu, m.in. w VAT. Samo przepisanie prawa podatkowego od początku znaczy, że od początku będzie tworzona nowa religia. Ja bardziej upatruję sukcesu w zmianach mechanizmów i uproszczeniach.
To moźe jakiś okrągły stół gospodarczy?
Myślę, że zaproszę do dyskusji także liderów innych partii. Może uda się uzyskać nowe rozwiązania przy szerszym poparciu w Sejmie.
Jedną z propozycji PiS jest zostawienie większej części pieniędzy w portfelach podatników. Podobne rozwiązanie pozwoliło nam przejść w miarę bezboleśnie przez kryzys w latach 2008–2009.
80 proc. przychodów budżetowych to przychody od osób fizycznych: PIT, akcyza i VAT, podatek od korporacji to zaledwie mniej niż 10 proc. To de facto obywatele utrzymują więc państwo, tym samym to oni mają prawo oczekiwać, że stworzy ono warunki sprzyjające ich rozwojowi. Powinniśmy dbać o bogactwo narodu, wtedy i budżet będzie miał z czego się wyżywić.