Strajk generalny, strajk ostrzegawczy na Śląsku, jazda po Polsce za tuskobusem i liczne demonstracje w całej Polsce to tylko niektóre z pomysłów NSZZ „Solidarność” na walkę z ich zdaniem niekorzystnymi dla pracowników przepisami ustaw antykryzysowych. – Będzie ostro, możemy nawet powiedzieć, że szykujemy się na wojnę – mówi „Rz” Marek Lewandowski, rzecznik prasowy związku. Zdaniem związkowców skoro rząd nie słucha argumentów merytorycznych, trzeba użyć siły.
Związkowcy planują dołączyć się do jeżdżącego po Polsce tuskobusu
Ostateczne decyzje o tym, co będzie się działo wiosną związkowcy podejmą podczas marcowego zjazdu Komisji Krajowej w Bielsku - Białej. Najwcześniej, bo już 11 marca będzie wiadomo, czy dojdzie do strajku ostrzegawczego na Śląsku. W najbliższych dniach szefowie związku będą w tej sprawie rozmawiać z przedstawicielami innych central związkowych z tego regionu.
Związkowcy protestują przede wszystkim przeciwko propozycji wprowadzenia rocznego rozliczeniu czasu pracy. Nowa organizacja będzie pozwalała przedsiębiorcy swobodnie wydłużać czas pracy kiedy jest więcej zleceń i skracać go w okresie, kiedy jest ich mniej. Firmy tłumaczą, że takie rozwiązania pozwoli im uniknąć zwolnień w gorszych okresach. Związkowcy jednak uważają, że to nic innego jak próba przerzucenia kosztów kryzysu na pracowników. – Nie zgadzamy się z takim rozwiązaniem, bo nie daje ono pracownikom ani prawa do odpoczynku ani do normalnego zorganizowania życia. Pracownik stanie się niewolnikiem na rozkaz – wyjaśnia Lewandowski.
Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka do mniejszych lub większych starć związkowców z rządem prawdopodobnie w najbliższym czasie dojdzie. – Duda wie, że teraz jest jego pięć minut. Wie, że jeśli teraz się postawi, może mieć wpływ na losy pracowników w najbliższych kryzysowych miesiącach, jeśli ten moment przegapi, to niczego nie uda mu się ugrać - tłumaczy ekspert. Musi działać szybko, bo każdy kryzys gospodarczy i związane z nim zwolnienia oznaczają utratę liczby członków, a tym samym mniejsze wpływy do związkowej kasy. – A kiedy brakuje pieniędzy, działania stają się trudniejsze – mówi Chwedoruk.