– Wybory prezydenckie 27 października mogą być kluczową chwilą dla Gruzinów rozdartych między Rosją a Europą – uzasadnia poseł PO Piotr van der Coghen.
Z dwóch liczących się kandydatów – Giorgi Margwelaszwilego i Dawida Bakradzego – kurs na Europę reprezentuje ten drugi, związany z ustępującym prezydentem. Sondaże obiecują jednak zwycięstwo Margwelaszwilemu, bliskiemu współpracownikowi premiera.
Polscy posłowie monitorują wybory za granicą od lat, jednak dotąd najczęściej robili to z ramienia organizacji międzynarodowych, takich jak zgromadzenia parlamentarne Rady Europy, OBWE i NATO. W związku z wyborami w Gruzji Sejm zdecydował się wystawić własną misję obserwacyjną.
Wcześniej zrobił to tylko dwa razy, podczas wyborów parlamentarnych na Ukrainie i w Gruzji w 2012 r. Ukraina to nasz strategiczny partner. Znaczenie wyborów gruzińskich wynikało zaś z tego, że ich zwycięzca brał niemal całą władzę – prezydent Micheil Saakaszwili zmienił bowiem system z prezydenckiego na parlamentarny. Wygrało Gruzińskie Marzenie Bidziny Iwaniszwilego.
W tegorocznej misji jedzie dziesięcioro posłów. Choć to nieco mniej niż przed rokiem, dochodzi do tego blisko drugie tyle posłów afiliowanych przy organizacjach międzynarodowych oraz pięciu senatorów, bo własną misję wysyła izba wyższa. W związku z wyjazdem posłów marszałek Ewa Kopacz zdecydowała się przesunąć posiedzenie Sejmu. Zakończy się już w czwartek, a nie jak zwykle w piątek.