Utworzenie komitetu premier zapowiedział pod koniec maja, a w KPRM trwają zaawansowane prace nad zarządzeniem w tej sprawie. – Trudno jeszcze przesądzać o nazwiskach – pisze Centrum Informacyjne Rządu. Jednak nad projektem pracuje sam Cichocki, a treść została sformułowana tak, by tylko on spełniał kryteria przewodniczącego. – Nie dziwię się decyzji premiera, bo Cichocki to jego najbliższy współpracownik – komentuje wiceszef sejmowej speckomisji Artur Dębski z Twojego Ruchu.
Powstanie komitetu jest elementem reformy systemu służb specjalnych, nad którą pracuje rząd. Obecnie cywilne służby podlegają premierowi. Reforma zakłada m.in., że ABW przejdzie pod nadzór MSW. W ramach reformy Komitet ds. Bezpieczeństwa Państwa ma zastąpić istniejące obecnie Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.
W kolegium zasiadają obecnie m.in. premier, kilku ministrów i szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zajmują się „formułowaniem ocen" w sprawach m.in. koordynowania działalności specsłużb i wymiany tajnych informacji.
Uprawnienia nowego komitetu mają być zbliżone, jednak okrojony skład. Nie będzie w nim przedstawiciela prezydenta. Komitet będzie organem pomocniczym premiera. Jednak Tusk nie będzie miał obowiązku uczestniczenia w obradach. – Projekt wyraźnie służy odsunięciu premiera od odpowiedzialności za bezpieczeństwo państwa – uważa były szef sejmowej speckomisji Stanisław Wziątek z SLD.
Jednocześnie projekt daje mocną pozycję przewodniczącemu. Cichocki nie tylko będzie prowadził posiedzenia, ale również zachowa wpływ na personalia. Przykładowo będzie mógł wnioskować o powołanie w skład komitetu sekretarza stanu w KPRM. Z informacji „Rz" wynika, że będzie nim zaufany Cichockiego Michał Deskur. Będzie mógł wyznaczyć też przewodniczącego podkomitetu, w którego skład wejdą szefowie służb specjalnych.