Tajne jak informacje publiczne

Choć od 13 lat mamy otwarty dostęp do informacji publicznych, ?wciąż musimy je z urzędów wyrywać.

Publikacja: 18.01.2014 10:00

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz miesiącami odmawiała ujawnienia nazwisk osób, z którymi r

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz miesiącami odmawiała ujawnienia nazwisk osób, z którymi ratusz zawierał umowy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Obywatel w zetknięciu z administracją jest nikim – mówi Luiza Zalewska, była dziennikarka, która założyła portal internetowy dobraulica.pl. Strona ma dostarczać informacji przede wszystkim tym, którzy przymierzają się do zakupu mieszkania.

Czym się przejmuje straż miejska

– Chcę pokazywać, czy w pobliżu danego adresu szykują się jakieś inwestycje infrastrukturalne, np. droga szybkiego ruchu, czy sąsiedzi hodują psy groźnych ras, jak często na danym terenie dochodzi do rozbojów albo włamań do domów – opowiada Zalewska.

Okazało się, że większość takich informacji trzeba niemal wyrwać urzędnikom, a w niektórych przypadkach po prostu iść do sądu.

Warszawska straż miejska odmówiła jej informacji o interwencjach, twierdząc, że ujawnienie negatywnych zdarzeń na danym terenie może doprowadzić do obniżenia wartość rynkowej mieszkań, a więc leży w interesie wąskiej grupy nabywców mieszkań i pośredników.

– To absurd. Tak jakby głównym zadaniem straży miejskiej było dbanie o wartość nieruchomości – argumentuje Zalewska.

Eksdziennikarka od dwóch lat procesuje się też z policją, która nie chce jej udostępniać informacji o przestępstwach takich jak włamania czy rozboje z podziałem na ulice.

– W stołecznej komendzie policji usłyszałam, że to nie jest informacja publiczna – opowiada Zalewska. Gdy sąd orzekł, że jednak jest, okazało się, że dane ma komenda główna, a nie stołeczna. Ta przekazała dane z jednego kwartału, a potem odmówiła przekazania kolejnych, zasłaniając się ochroną danych osobowych.

– W rezultacie znowu oddałam sprawę do sądu i właśnie w styczniu mam rozprawę – dodaje.

Niejasna definicja

Z przygotowanej przez Instytut Nauk Prawnych PAN kilka miesięcy temu ekspertyzy dotyczącej systemu dostępu informacji publicznej wynika, że problem pojawia się już na etapie samej definicji, czym jest informacja publiczna. Eksperci PAN wskazują, że „nie odpowiada ona wymogom techniki prawodawczej", według których przepisy mają wyrażać intencje prawodawcy „dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm".

Nie mają wątpliwości, że potrzebna jest nie tylko nowa ustawa o dostępie do informacji publicznej, ale także niezależny organ, który nadzorowałby stosowanie tych przepisów. W ich ocenie ów dostęp powinien się odwoływać do dwóch kryteriów: wykonywanie zadania publicznego oraz gospodarowanie mieniem publicznym.

Co dzisiejsza niejasność definicji oznacza w praktyce? Prawnik Piotr Waglowski kilka miesięcy temu rozpoczął działania, które mają doprowadzić do tego, aby w Biuletynie Informacji Publicznej publikowane były wykazy umów, które zawierają ministerstwa. Część z nich odpowiedziała na jego prośbę i przekazała mu zawarte umowy, ale np. Ministerstwo Finansów odmówiło, wskazując, że taki wykaz nie jest informacją publiczną.

Z podobnym problemem zderzył się stołeczny radny PiS Jarosław Krajewski, który przez 40 miesięcy prowadził spór z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz. Krajewski chce poznać nazwiska części osób, z którymi stołeczny ratusz zawierał umowy na wykonanie rozmaitych usług.

– Prezydent odmówiła, uzasadniając tę decyzję ochroną prywatności osób fizycznych – opowiada.

Choć radny miał pozytywną dla siebie decyzję sądu, Gronkiewicz-Waltz nadal odmawiała informacji. Dopiero gdy sąd rejonowy nakazał wykonanie wyroku pod groźbą grzywny, radny otrzymał informacje, które w jego ocenie są najlepszym sposobem na kontrolowanie wydatków władzy.

Z kolei radny sejmiku mazowieckiego Grzegorz Pietruczuk z SLD nie może się doprosić od marszałka województwa Adama Struzika danych na temat samochodów służbowych będących w gestii urzędu marszałkowskiego i instytucji mu podlegających.

Struzik twierdzi, że nie jest to informacja istotna z punktu widzenia województwa, i odmawia jej udostępnienia. Teraz Pietruczuk chce ponowić swoje pytania na sesji sejmiku, a jeżeli to nie pomoże, rozważa pójście do sądu.

Gra na czas

Sądowe statystyki pokazują, że takich spraw z roku na rok przybywa.

W 2007 r. do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęło 51 skarg dotyczących informacji publicznej i stanowiły one najmniej liczną grupę w kategorii „bezczynności organów publicznych". Przez pięć lat proporcje diametralnie się zmieniły. W 2012 r. w statystykach WSA w Warszawie była to już najliczniejsza grupa. Obywatele mieli 420 roszczeń dotyczących tego, jak urzędy dzielą się z nimi informacjami.

Krzysztof Izdebski, prawnik ze stowarzyszenia Sieć Obywatelska – Watchdog Polska, podaje, że ze statystyk wynika, iż 50 proc. urzędów nie odpowiada na pisma obywateli w terminie. Wśród centralnych postępuje tak co trzeci.

– Te, które odpowiadają, zwykle najdłużej przeciągają sprawę, np. zasłaniając się tym, że jest skomplikowana i potrzebują dodatkowego czasu. Obywatel w końcu dostaje informację, o którą prosi, ale często tak późno, że nie jest mu już do niczego potrzebna – mówi.

Mikołaj Barczentewicz z Forum Obywatelskiego Rozwoju od ponad dwóch lat walczy o to, by prezydent Bronisław Komorowski ujawnił ekspertyzy konstytucjonalistów, na które powoływał się, uzasadniając swoją decyzję o podpisaniu tzw. ustawy o OFE w 2011 r.

Ma już korzystny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego oraz Trybunału Konstytucyjnego, teraz czeka na orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nawet jeśli zapadnie ono w ciągu kilku najbliższych miesięcy, to treść ekspertyz poznamy trzy lata po sprawie.

– Obywatel w zetknięciu z administracją jest nikim – mówi Luiza Zalewska, była dziennikarka, która założyła portal internetowy dobraulica.pl. Strona ma dostarczać informacji przede wszystkim tym, którzy przymierzają się do zakupu mieszkania.

Czym się przejmuje straż miejska

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nawrocki zdecydował. Przedstawił „obywatelską rzeczniczkę obywatelskiego kandydata”