Czas na rewizję obietnic

Rząd Ewy Kopacz nie będzie gabinetem przełomu. Ale premier powinna zająć się realną polityką.

Aktualizacja: 02.01.2015 09:22 Publikacja: 02.01.2015 00:00

Ewa Kopacz na razie usiłuje wykreować wizerunek. Ze skutecznymi działaniami ma spore problemy

Ewa Kopacz na razie usiłuje wykreować wizerunek. Ze skutecznymi działaniami ma spore problemy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Choć w swym exposé pani premier składała obietnice sięgające roku 2020, to trudno zakładać, że będzie miała szanse je realizować. Perspektywą Kopacz i jej rządu są jesienne wybory parlamentarne.

Od Kopacz należy oczekiwać – i skrupulatnie ją z tego rozliczać – by przed tymi kluczowymi dla jej przyszłości politycznej wyborami nie zaczęła rozdawać pieniędzy, tak jak to robił jej poprzednik i mentor Donald Tusk. Niestety, pierwsze wybory Kopacz – głosowanie do samorządów jesienią minionego roku – pokazały, że sięganie do naszej wspólnej sakiewki to jeden ze sposobów pani premier na kupowanie politycznego poparcia. Jednym z elementów planu odsunięcia PiS od władzy w jej rodzinnym Radomiu było skierowanie strumienia pieniędzy do tamtejszej zbrojeniówki.

Ponieważ rząd ma do wydania dziesiątki miliardów w ramach dozbrajania polskiej armii, realna jest obawa, że te pieniądze nie będą służyć modernizacji wojska, tylko kupowaniu głosów na terenach, gdzie zbrojeniówka jest ważnym pracodawcą – choćby na Śląsku czy Podkarpaciu.

Tyle że – i to konkretne zadanie dla rządu – wobec sytuacji na Ukrainie unowocześnienie polskiej armii to realna potrzeba, nie zaś pretekst do szastania pieniędzmi.

Trwa kilka dużych przetargów, choćby na systemy rakietowe i śmigłowce. Wszystko wskazuje na to, że rząd chce podzielić przetargi tak, aby nasi sojusznicy zarówno z USA, jak i z Europy byli zadowoleni. Na razie jednak ekipa Kopacz nie ma sukcesów – przetarg na śmigłowce jest opóźniony, a jedyny konkret to zakup pocisków do F-16, który trudno uznać za sukces (kupiliśmy ich mało i zapłaciliśmy drogo).

W obecnej sytuacji międzynarodowej rząd musi jednak robić tak wiele, jak to możliwe, aby przetargi nie były opóźniane, a kupiony sprzęt rzeczywiście wzmacniał armię.

Rząd powinien się zmierzyć z uporządkowaniem polityki energetycznej. Ze względu na marazm w Ministerstwie Środowiska zapowiadane przez Tuska plany wydobycia gazu łupkowego już w 2014 r. okazały się mrzonką. Do tego opóźnia się budowa gazoportu, a PGNiG musiało wykonać wiele akrobacji, aby w związku z tym przesunąć dostawy skroplonego gazu z Kataru. Tuż przed świętami w zadziwiających okolicznościach państwowy gigant PGE wypowiedział zawarty w 2013 r. kontrakt z australijską firmą WorleyParsons na doradztwo przy budowie elektrowni atomowej, co w praktyce oznacza, że siłownia nuklearna w Polsce prawdopodobnie nigdy nie powstanie.

Niestety, na razie w kwestiach energetyki premier Ewa Kopacz skupia się na spotkaniach z żonami górników. Uporządkowanie zaniedbanej przez lata – także przez Platformę – sytuacji w górnictwie jest ważne i gospodarczo, i politycznie. Ale musi być elementem szerszego myślenia o miejscu węgla w polskiej energetyce.

Nie ma co oczekiwać, że napięcie polityczne między rządem a główną partią opozycyjną zostanie złagodzone. Obie strony interes mają w roku wyborczym dokładnie odwrotny. Jako że jesienne wybory parlamentarne mogą doprowadzić do zmiany rządu i ustalić nowy porządek polityczny na kilka lat, czeka nas wyjątkowo brutalna kampania. Jedno jednak władza zrobić może – zapewnić Państwowej Komisji Wyborczej takie prawne, organizacyjne i finansowe instrumenty, aby nie było zastrzeżeń dotyczących jakości i uczciwości wyborów.

Drugi polityczny postulat to wyjaśnienie skandali z ostatnich miesięcy, takich jak afera taśmowa. Co prawda w tej sprawie pierwsze skrzypce gra prokuratura, ale rząd winien jest opinii publicznej informację, czy rzeczywiście największy polityczny skandal ostatnich lat był – jak chciał Tusk – pisany obcym, czyli rosyjskim alfabetem. Ponieważ jednak wszystko wskazuje na to, że afera taśmowa była przygotowana w obszarze posługiwania się alfabetem łacińskim z polskimi znakami diakrytycznymi, takiej informacji rządu nie ma się co spodziewać.

Ostatnia kwestia polityczna – premier Ewa Kopacz powinna przestać się umawiać na idiotyczne sesje i słodziutkie wywiady w przychylnych telewizjach i kolorowych magazynach. Gra wizerunkiem dobrej matki i babci nie zastąpi realnej polityki. A z konkretnymi działaniami pani premier ma kłopoty – ostatnio dostała po głowie od Pałacu Prezydenckiego za opóźnienia w repatriacji Polaków z Donbasu.

W przyszłym tygodniu premier wystąpi na konferencji prasowej, by podsumować 100 dni swych rządów i zrelacjonować stan prac nad realizacją dziesiątków obietnic, które złożyła w exposé. To dobry czas na zrewidowanie nierealnych zapowiedzi i zajęcie się realną polityką.

Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Piechna-Więckiewicz: Ogłoszenie kandydata bądź kandydatki Lewicy odświeży atmosferę
Polityka
Julia Pitera: Karola Nawrockiego nikt nie znał, a miał poparcie 26 proc. Taki jest elektorat PiS
Polityka
Gdzie są domki od premiera dla piłkarzy prywatnej szkółki? Beneficjent w opałach
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Beata Szydło pytana o Karola Nawrockiego: Jest jedna, kluczowa sprawa, jeśli chodzi o zwycięstwo