Konwencja budzi zastrzeżenia prawicy z uwagi na zawartą w niej liberalno-lewicową ideologię. Ale premier zależy na jej przyjęciu, co ma być ukłonem w stronę elektoratu zawiedzionego brakiem ustawy o in vitro i związkach partnerskich. Kopacz miała nawet zapowiedzieć, że głosujący przeciw konwencji nie znajdą się na jesieni na listach wyborczych.

Z naszych informacji wynika, że Kopacz będzie przekonywać do jednomyślnego głosowania na dzisiejszym posiedzeniu klubu parlamentarnego PO. Ma też spotkać się z grupą konserwatywnych posłów, którzy mają najwięcej wątpliwości.

Według naszych informacji w PO powinna znaleźć się większość, która pozwoli ratyfikować konwencję. Ale przeciek o usuwaniu z list przeciwników dokumentu, zmobilizował najbardziej zagorzałych przeciwników przyjmowania tego rozwiązania.