Przed Ministerstwem Edukacji Narodowej w al. Szucha w Warszawie zebrało się w poniedziałek kilkaset osób. Protestujący mają ze sobą banery z napisami m.in. "Czarnek do domu”. Do sprawy na antenie Polsat News odniósł się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. - Ja jestem powołany przez pana prezydenta na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego po uzgodnieniu z kierownictwem naszej koalicji Zjednoczonej Prawicy. Tu są decydenci, którzy są władni odwołać mnie z tego stanowiska - powiedział. - Minister to nie jest funkcja na lata, na określony czas. To funkcja do zadań, które trzeba realizować tu i teraz - dodał.
Czarnek mówił także o konsekwencjach wobec nauczycieli w związku z protestami po orzeczeniu TK ws. aborcji. - Jeśli nauczyciele namawiali uczniów podczas lekcji, a takie incydentalne sytuacje miały miejsce, albo zachowywali się w sposób, który nie przystoi do etosu nauczyciela, to są sytuacje, z którymi muszą się skonfrontować kuratorzy - zaznaczył polityk.
Minister edukacji i nauki odniósł się również do tego, że pojawiają się głosy, w tym m.in. prezesa ZNP Sławomira Broniarza, że nie ma dowodów świadczących na to, że nauczyciele namawiali uczniów do wychodzenia na ulicę. - Pan prezes nie wie o czym mówi i bardzo często niestety manipuluje, żeby wywołać kolejne niepokoje - powiedział Czarnek. Jak dodał, nigdy nie było takiego polecenia, żeby wyciągać konsekwencje wobec wszystkich, którzy brali udział w protestach. - Szkoła i lekcje to nie jest miejsce na namawianie uczniów na protesty i to w szczycie pandemii - podkreślił.
Czarnek mówił również o błyskawicy, symbolu Strajku Kobiet. - Nie interesują mnie ozdoby, które ktokolwiek zakłada na co dzień żeby wykazywać przywiązanie do jakiegoś światopoglądu - stwierdził. - Mnie interesują konkretne zachowania i konkretne zachowania będą rozpatrywane - dodał i podkreślił, że ”sam symbol Strajku Kobiet nie powinien być obiektem zainteresowania ze strony kuratorów".
22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis pozwalający na przerwanie ciąży, gdy badania prenatalne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją.