Białoruś odchodzi na wschód

Kreml zażądał od Mińska przekazania białoruskiej armii pod swoje dowództwo.

Publikacja: 22.10.2015 21:09

Rodzina Łukaszenków: prezydent Aleksander i syn Kola

Rodzina Łukaszenków: prezydent Aleksander i syn Kola

Foto: AFP

Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu poinformował, że rozpoczęto prace nad „formowaniem wspólnej organizacji wojskowej państwa związkowego", czyli Związku Białorusi i Rosji. Do końca 2018 r. obie armie połączy wspólna „organizacja".

Oprócz jednego dowództwa Szojgu wspomniał też o „realizacji porozumienia o wspólnej ochronie zewnętrznych granic" Związku Białorusi i Rosji oraz „bojowych dyżurach w ramach Wspólnej Regionalnego Systemu Obrony Przeciwlotniczej". W pierwszym przypadku może to oznaczać pojawienie się rosyjskich żołnierzy m.in. na granicy z Polską, w drugim – rosyjskich samolotów w tym rejonie.

Baza czy armia

– Obecnie prawdopodobnie chodzi o powołanie jednego centrum dowodzenia, które przejmie kontrolę nad białoruską i rosyjską armią. Nietrudno się domyślić, kto będzie dominował, ponieważ białoruska armia jest nieporównanie mniejsza i słabsza od rosyjskiej – powiedział „Rz" białoruski analityk wojskowy Aleksander Alesin.

Decyzje, o których mówił rosyjski minister obrony, zostały podjęte na spotkaniu przedstawicieli resortów obrony obu państw. Nie wiadomo jednak, czy dokonano tego za zgodą prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Na początku października Władimir Putin podpisał dekret o utworzeniu rosyjskiej bazy lotniczej w białoruskim Bobrujsku. Jednak gdy dowiedział się o tym najbardziej zainteresowany, czyli prezydent Łukaszenko, to gwałtownie zaprotestował.

Spór w tej sprawie trwa do dziś. Ale teraz zamiast bazy Kreml zażądał całej białoruskiej armii.

– Decyzja o tym, że Białoruś nie będzie państwem neutralnym, została podjęta już wtedy, gdy utworzono tzw. państwo związkowe Białorusi i Rosji. W przypadku jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego, który rozpocznie się w regionie z udziałem Rosji, Białoruś automatycznie zostanie wciągnięta do tej wojny – tłumaczy Alesin obecną politykę Mińska.

– Tworząc w zeszłym stuleciu wraz z Borysem Jelcynem państwo związkowe, Łukaszenko marzył o tym, że zajmie miejsce schorowanego prezydenta Rosji. Ale na Kremlu zasiadł Putin i wtedy Łukaszenko zrozumiał, że padł ofiarą własnej głupoty. Od tamtej pory próbuje lawirować między Zachodem i Wschodem – powiedział „Rz" białoruski politolog Aleksander Klaskouski.

Rosyjskie elity polityczne są coraz bardziej zniecierpliwione postępowaniem Łukaszenki. – Gdy rozpoczęła się wojna w Gruzji (w 2008 r. – red.), Łukaszenko skarżył się Moskwie, że nikt go nie poinformował i że nie wiedział, jak ma się zachować. Organizacja, o której mówił Szojgu, została utworzona po to, by teraz każdy wiedział, co ma robić – tak prof. Andriej Suzdalcew, dziekan Wydziału Gospodarki Światowej Wyższej Szkoły Gospodarczej w Moskwie, przedstawił „Rz" motywy, jakimi kieruje się obecnie Kreml.

Zły sojusznik

Łukaszenko jest złym sojusznikiem, bo chce siedzieć na dwóch stołkach (czyli jednocześnie rozwijać stosunki z UE i z Rosją) – mówią o nim coraz częściej w Moskwie. Pięć lat temu, w starciu o własność białoruskiej sieci gazociągów, Rosja posunęła się do szantażu gazowego wobec Mińska. Białoruś uległa, sprzedała swoje gazociągi i jeszcze musiała przyjąć pakiet umów o utworzeniu Związku Celnego (z Rosją i Kazachstanem).

Teraz białoruski lider, szukając jakiegoś oparcia, próbuje kokietować Unię. Poza tym potrzebuje jak najszybciej 3–3,5 mld dolarów kredytu. Bruksela jednak zachowuje wstrzemięźliwość, mając w pamięci dwie dekady doświadczeń z „Baćką".

– Przez ostatnie 15 lat Aleksander Łukaszenko dostał od Rosji ponad 72 mld dol. wsparcia finansowego w postaci kredytów, dotacji oraz bezpośredniego dofinansowywania białoruskich przedsiębiorstw – przypomina Suzdalcew, tłumacząc, dlaczego kilka miliardów kredytu nie rozwiąże żadnego problemu białoruskiego prezydenta.

Zmuszony okolicznościami Łukaszenko próbuje teraz wprowadzać oszczędności, zapowiadając podwyższenie wieku emerytalnego i wprowadzenie systemu ubezpieczeń oraz odpłatnej służby zdrowia.

Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu poinformował, że rozpoczęto prace nad „formowaniem wspólnej organizacji wojskowej państwa związkowego", czyli Związku Białorusi i Rosji. Do końca 2018 r. obie armie połączy wspólna „organizacja".

Oprócz jednego dowództwa Szojgu wspomniał też o „realizacji porozumienia o wspólnej ochronie zewnętrznych granic" Związku Białorusi i Rosji oraz „bojowych dyżurach w ramach Wspólnej Regionalnego Systemu Obrony Przeciwlotniczej". W pierwszym przypadku może to oznaczać pojawienie się rosyjskich żołnierzy m.in. na granicy z Polską, w drugim – rosyjskich samolotów w tym rejonie.

Pozostało 84% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Wojna w Ukrainie dobije wolność słowa? Dziennikarze oskarżają Zełenskiego
Polityka
Pokojowa Nagroda Nobla dla organizacji z Japonii
Polityka
Jak bardzo zmieni się władza na Litwie? Nikt nie chce rządzić ze Świtem Niemna
Polityka
Donald Trump ma gorące łącze z Władimirem Putinem