Reklama

Bartłomiej Machnik: Łatwiej spolaryzować wyborców sprawami światopoglądowymi niż tematem ceł

Nie jestem przekonany, czy temat ceł będzie dla kandydatów atrakcyjny, bo w zasadzie żaden z kandydatów, ani Rafał Trzaskowski, ani Karol Nawrocki, nie jest w stanie na tym czegokolwiek zyskać – mówi dr Bartłomiej Machnik, politolog z UKSW

Publikacja: 03.04.2025 17:30

Donald Trump

Donald Trump

Foto: REUTERS/Carlos Barria

Czy uważa pan, że globalne cła nałożone przez Donalda Trumpa to wydarzenie, które wpłynie na kampanię prezydencką w Polsce? A może to zbyt odległa sprawa?

Dr Bartłomiej Machnik, UKSW: Przekonamy się o tym w ciągu najbliższych dni. Na pewno Donald Trump realizuje swoją politykę nastawioną na zyski wewnętrzne, która nie jest związana bezpośrednio z polską kampanią prezydencką, więc nie można tego zestawiać w bezpośredni sposób. Co do efektów, to musimy poczekać na reakcję Unii Europejskiej, ponieważ od tego moim zdaniem zależy, w jaki sposób kandydaci będą się odnosić do tej decyzji. Nie jestem też przekonany, czy temat ceł będzie dla kandydatów tematem atrakcyjnym z perspektywy polaryzowania społeczeństwa, bo w zasadzie nikt nie jest w stanie na tym zyskać. Odniósł się do tego dyplomatycznie premier Donald Tusk, wspominając, że jest to dotkliwy i przykry cios, ale jednocześnie zaznaczył, że relacje między Polską a Stanami Zjednoczonymi przetrwają. A więc została uruchomiona dyplomacja.

Czytaj więcej

Donald Tusk o cłach Donalda Trumpa: Cios dotkliwy, przetrzymamy

Jednocześnie to kolejne wydarzenie zagraniczne, jak choćby kłótnia prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego z Donaldem Trumpem i J.D Vance'em z Gabinecie Owalnym, które „kasuje” kampanię, zabiera jej uwagę w mediach. To pewnie ma wpływ.

Z tej perspektywy najbardziej poszkodowani jesteśmy my, jako społeczeństwo, a to dlatego, że nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się wszystkiego o kandydatach, zwłaszcza w kontekście tego, jak widzą Polskę i jak wyobrażają sobie jej rozwój. W dużej mierze ta kampania w 2025 r. jest oparta na reakcjach na wydarzenia światowe. Oczywiście kwestia prezydentury obejmuje również sprawy międzynarodowe, jednak aktualne tematy są na tyle absorbujące, że często wyborcy mogą zapomnieć o tym, co jest najistotniejsze. Czyli to, jaki konkretny pomysł na Polskę ma dany kandydat i jakie są jego lub jej cechy. W moim przekonaniu to kolejny dowód na to, że w Polsce nie rozmawiamy o tym, czym jest format prezydencki, chociażby z perspektywy reakcji na takie informacje. Kandydaci wolą nas przekonywać, że będą mieli wpływ na decyzje, które w rzeczywistości podejmuje konstytucyjnie rząd.

Karol Nawrocki powiedział, że obawia się ceł odwetowych Unii Europejskiej i że cła to reakcja na kryzys UE. Trochę jakby tłumaczył Trumpa i uderzał w Unię.

To jest charakterystyczne dla Karola Nawrockiego w tej kampanii wyborczej, że jego sądy i wypowiedzi są bardzo zachowawcze. Nawrocki wyraźnie stara się unikać „przegięcia” w którąś stronę. Taka odpowiedź wpisuje się w jego strategię wynikającą również poniekąd z braku doświadczenia w prowadzeniu kampanii i obycia politycznego, gdzie często liczy się jasne i klarowne stanowisko.

Jest też ogólna teza dotycząca PiS – że kolejne działania Trumpa są dla partii Jarosława Kaczyńskiego problematyczne. Bo najpierw politycy PiS w Sejmie klaskali i fetowali zwycięstwo Trumpa, a teraz mają z tym problem.

Zgadzam się z tą tezą. To najlepiej pokazuje, że angażowanie się emocjonalne w politykę wewnętrzną innego państwa, jak w przypadku PiS i Donalda Trumpa, rzeczywiście prowadzi do trudności. Zwłaszcza w momencie, kiedy decyzje polityczne tego lidera zaczynają kolidować z interesami Polski. Widać teraz pewien dysonans, zgrzyt. Otóż PiS nie potrafiło „skalibrować” swojej komunikacji i reakcji na zwycięstwo Trumpa w listopadzie z punktu widzenia dialogu i realizowania interesów Polski. W ogóle to doskonały przykład postawy neokolonialnej, czyli pewnego odruchu, by przypodobać się innym. Potrzebujemy tego, żeby był ktoś, kto nas lubi, ktoś kogo my też będziemy lubić i oklaskiwać. Teraz widać efekty takiego uwikłania się i „prymusowania” przed Trumpem przez PiS.

Reklama
Reklama

Decyzja o cłach może pogorszyć nastroje społeczne. Nawet Donald Tusk pokazał wyliczenia, ile to będzie kosztować gospodarkę polską i europejską. Tylko że pogorszenie nastrojów gospodarczych może zaszkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu.

Zawsze jest tak, że ingerencja finansowa czy celna może powodować pogarszanie nastrojów społecznych. Pamiętajmy też o tym, że w ogóle sama wiedza o tym, jak funkcjonują cła, jest w społeczeństwie stosunkowo niewielka. Nie wszyscy rozumieją te zależności. Większość społeczeństwa będzie odczuwało niepokój związany z brakiem dokładnej wiedzy. To może spowodować, że te nastroje przełożą się na dynamikę kampanii. Tyle tylko że akurat w tym przypadku temat musiałby jeszcze przejąć któryś z kandydatów. Takim kandydatem mógłby być Karol Nawrocki, tylko – jak sami już stwierdziliśmy – jego zdanie nie jest jednoznaczne i nic nie wskazuje, że kandydat popierany przez PiS chciałby wykorzystać ten temat w kampanii. Nie jestem przekonany też co do tego, że kwestia ceł jest atrakcyjnym tematem debaty. Dużo łatwiej da się spolaryzować wyborców, mówiąc o kwestiach światopoglądowych.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jaka ma być Polska 2050? Walka o przywództwo, kierunek i miejsce w koalicji
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama