– Prezydentem powinien być człowiek, który nie reprezentuje interesów żadnej partii. Tylko wtedy jesteśmy w stanie prezydenturę wykorzystywać jako coś, co stabilizuje scenę polityczną, a nie pogłębia konflikty – uważa Dawid Jackiewicz. We wtorek złoży w Państwowej Komisji Wyborczej tysiąc podpisów, koniecznych do zarejestrowania komitetu w wyborach prezydenckich.
Czytaj więcej
Premier Beata Szydło mówiła, że minister skarbu Dawid Jackiewicz wypełnił zadanie. W czasie, gdy został ministrem, spółki Skarbu Państwa straciły na wartości 7 mld złotych. Pytanie jakie zadanie dostanie Henryk Kowalczyk. Jackiewicz był świetnym ministrem, 7 miliardów poszło w błoto - mówił na antenie TVN24 o zdymisjonowanym ministrze skarbu szef klubu PO Sławomir Neumann.
Tym samym do prezydenckiego wyścigu dołączy wyjątkowo doświadczony polityk. W latach 2003–2005 był wiceprezydentem Wrocławia, a później przez dziewięć lat – posłem klubu PiS. W 2014 roku został eurodeputowanym, a rok później – ministrem skarbu w rządzie Beaty Szydło. Tę ostatnią funkcję pełnił przez niespełna rok. Kilka lat później trafił do strategicznych spółek Skarbu Państwa. Był m.in. wiceprezesem Orlen Synthos Green Energy, która prowadzi projekt budowy małych reaktorów jądrowych w Polsce. Od lat prowadzi think thank DISE Energy, zajmujący się problematyką bezpieczeństwa energetycznego.
Dawid Jackiewicz od miesięcy wysyłał sygnały, że chce kandydować w wyborach prezydenckich
O tym, że Jackiewicz może kandydować na prezydenta, pisała już w listopadzie „Polityka”, a w styczniu tygodnik „Do Rzeczy”. Polityk na wtorek zaplanował briefing przed budynkiem Państwowej Komisji Wyborczej, a w rozmowie z „Rzeczpospolitą” po raz pierwszy potwierdza fakt swojego kandydowania. Skąd ten krok? Jak tłumaczy, Polacy oczekują kandydata, który zamiast skupiać się na wojnie plemiennej, odpowie na wyzwania rozwojowe Polski.