Reklama
Rozwiń
Reklama

PZPN nie chce pokazać umów. Jak zareaguje minister sportu Sławomir Nitras?

Największe związki sportowe zamówiły opinie, z których wynika, że niewykonalne jest zarządzenie ministra sportu Sławomira Nitrasa, wymagające od nich publikowania m.in. szczegółów umów ze sponsorami – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Zdaniem PZPN narażałoby to związek na odpowiedzialność karną.

Publikacja: 17.01.2025 15:27

Sławomir Nitras

Sławomir Nitras

Foto: PAP/Paweł Supernak

„Publikacja dokumentów bez zgody kontrahentów (nawet w przypadku braku klauzul poufności zawartych w umowach) może stanowić naruszenie przepisów prawa”; „publikacja danych bez zgód osób, których te dane dotyczą, może stanowić naruszenie przepisów prawa” – to tylko dwa zdania z „Analizy problematyki stosowania zarządzenia nr 25 Ministra Sportu i Turystyki”, który do resortu wysłał Polski Związek Piłki Nożnej. W relacjach związków sportowych z resortem kierowanym przez Sławomira Nitrasa z KO dochodzi do ostrych napięć na tle regulacji przedstawianych jako „zarządzenie o transparentności w polskim sporcie”.

Minister Nitras podpisał je w październiku ubiegłego roku. Zarządzenie przewiduje, że Polski Komitet Olimpijski, Polski Komitet Paraolimpijski i wszystkie związki sportowe, w tym nawet szkolne i ludowe, muszą zacząć publikować m.in. rejestry umów, włączając w to ich wartość, a także wykaz wynagrodzeń i benefitów przekazywanych członkom zarządów i innych organów statutowych.

Przepisy o transparentności: dla większości związków sportowych to być albo nie być

Sankcja? Za niezastosowanie się do nowych wymagań związki mają być karane odcięciem od dotacji budżetowych. A dla większości z nich oznacza to być albo nie być. W Polsce związków (nie włączając w to akademickich, szkolnych i ludowych), jest w sumie 70, z czego najmniejsze niemal w całości opierają się na pieniądzach z ministerstwa. Te większe w około połowie finansują się z innych źródeł, a jak wynika z naszych rozmów, w zasadzie tylko PZPN może obyć się bez publicznych pieniędzy.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: PZPN gra bez piłki. Czy Cezary Kulesza przez stadion przegra wybory?
Reklama
Reklama

Sławomir Nitras swoje zarządzenie lekko zmodyfikował tuż przed Wigilią, a o tym, że do jego egzekucji podchodzi poważnie, świadczy ogłoszony po Nowym Roku „Program dofinansowania ze środków budżetu państwa zadań związanych z przygotowaniem zawodników kadry narodowej (...) w 2025 roku”. Wynika z niego, że „podmiot składający ofertę powinien wypełniać kryteria w zakresie transparentności swojego działania”. Dokument wskazuje m.in., że „organizacja na swojej stronie internetowej przedstawia do publicznej wiadomości rejestr zawartych umów, z wyjątkiem umów o pracę”.

Problem w tym, że zdaniem związków zarządzenie jest niewykonalne. Obawiają się zwłaszcza konsekwencji ujawniania szczegółów umów sponsorskich, licencyjnych czy z selekcjonerami kadr. „Znaczna liczba zawieranych umów, ze względu na swą naturę i przedmiot, poprzedzana jest standardowo umowami NDA (o zachowaniu poufności – red.), wymuszanie na kontrahencie braku klauzul poufności w treści umowy może być trudne do zrealizowania w praktyce” – wywodzi PZPN. Jego zdaniem publikacja szczegółów umów może naruszać ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a nawet Kodeks karny, podawanie zaś wykazu wynagrodzeń jest sprzeczne z przepisami o ochronie danych osobowych.

Rozwiązanie przyjęte w zarządzeniu prowadzić może do naruszenia niezależności polskich związków sportowych i ustalenia relacji MSiT-polskie związki sportowe w nieprzewidzianym na gruncie ustawowym układzie nadrzędności i podporządkowania, a w konsekwencji przyznawać MSiT dodatkowe formy kontroli prewencyjnej i wywierania wpływu na polskie związki sportowe, które w istotnym zakresie wykraczają poza ustawowe kompetencje nadzorcze i kontrolne MSiT

fragment jednej z opinii prawnych

PZPN nie jest wyjątkiem, bo – jak ustaliliśmy – podobne opinie zamówiły też inne liczące się związki sportowe. „Opublikowanie wszystkich dokumentów, informacji i danych w zakresie oznaczonym w załączniku (…) spowodowałoby utratę przez te informacje przymiotu niejawności i wiązać się może z naruszeniem przez osoby udostępniające przepisów karnych” – wynika z jednej z takich opinii. Czytamy w niej też, że nowe przepisy mogą naruszyć tajemnicę przedsiębiorstwa, a także „doprowadzić do naruszenia niezależności polskich związków sportowych”.

Związki sportowe twierdzą, że dostały rykoszetem w ramach wojny ministra z PKOl

Czy do nowych przepisów zastosował się już którykolwiek związek? „Z uwagi na to, że proces składania wniosków jest w toku, ministerstwo nie dysponuje obecnie informacjami dotyczącymi tego, które związki sportowe spełniają wymagania programów, w tym te dotyczące transparentności” – odpowiedziało nam Ministerstwo Sportu i Turystyki (MSiT). Dodaje, że wsłuchując się w głosy związków, zmodyfikowało zarządzenie w grudniu, łagodząc wymogi dotyczące ujawniania szczegółów umów zawieranych z pracownikami.

Czytaj więcej

Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Reklama
Reklama

„Otwarta, przejrzysta i dostępna dla wszystkich zainteresowanych komunikacja całego środowiska sportowego jest niezbędna, by polski sport mógł się rozwijać” – przekonuje „Rzeczpospolitą” biuro komunikacji MSiT. Nie zgadzają się z tym jednak działacze sportowi, którzy twierdzą, że dostali rykoszetem w ramach sporu ministra sportu Sławomira Nitrasa z Polskim Komitetem Olimpijskim. – Toczy się tam otwarty konflikt, a dotychczasowe narzędzia prawne, będące w rękach ministra, zawiodły, więc postarał się o nowe. To PKOl jest głównym celem zarządzenia, a my jesteśmy wylewani jak przysłowiowe dziecko z kąpielą – podejrzewa działacz jednego z największych związków, prosząc o zachowanie anonimowości.

Zdaniem działaczy ministerstwo dąży też jednak do zwiększenia swoich wpływów w samych związkach. Twierdzą, że służyć miała temu niedawna nowelizacja ustawy o sporcie, odesłana przed świętami do TK przez prezydenta Andrzeja Dudę. Ustawa przewidywała m.in. wprowadzenie do władz związków sportowych obowiązkowych parytetów płci. – Jej skutkiem byłoby stworzenie sytuacji, w której duża część członków władz czułaby, że zawdzięcza swoje stanowiska ministerstwu – mówi jeden z działaczy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Dywersja na kolei. Szef MON: Zabrakło informacji od strony ukraińskiej
Polityka
„Jeszcze nam tusz zabierz”. Zandberg komentuje decyzję Czarzastego
Polityka
Radni podnieśli pensję Rafałowi Trzaskowskiemu. „To nagroda za brak pracy dla miasta”
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Polityka
Kaczyński o ataku na polskiego ambasadora: Retorsje, ale nie bicie ambasadora Rosji
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama