Reklama

Policja szukała Marcina Romanowskiego w klasztorze. Tomasz Siemoniak: Prokuratorzy są mądrymi ludźmi

- Prokuratorzy przestrzegają przepisów i nie zrobili tego na złość nikomu - powiedział szef MSWiA Tomasz Siemoniak, komentując przeszukanie klasztoru w Lublinie w związku ze sprawą Marcina Romanowskiego. - Ja będę zawsze bronił policjantów - robią swoje, działają według swojej wiedzy - dodał.

Publikacja: 27.12.2024 11:20

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak

Foto: PAP/Paweł Supernak

zew

Minister spraw wewnętrznych i administracji był w piątek rano pytany na antenie Polsat News, czy zamierza przeprosić dominikanów z Lublina. Pytanie padło w kontekście przeszukania, do jakiego, w związku ze sprawą byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, doszło 19 grudnia w lubelskim klasztorze św. Stanisława.

Do akcji służb w piśmie opublikowanym przez media odniósł się prowincjał polskich dominikanów, o. Łukasz Wiśniewski. Napisał on, że przeszukania dokonało sześciu policjantów w kominiarkach. „Bulwersującym jest fakt, ze podejrzewano braci o ukrywanie człowieka poszukiwanego listem gończym. Niezrozumiale jest również podejmowanie działań przez policję w sytuacji, gdy publicznie podawano do wiadomości, że służby znają faktyczne miejsce przebywania p. Romanowskiego” - ocenił.

Czytaj więcej

Sondaż: Nawet wyborcy PiS mają wątpliwości co do azylu dla Romanowskiego na Węgrzech

Poszukiwanie Marcina Romanowskiego w klasztorze. Tomasz Siemoniak zabrał głos

Szef MSWiA oświadczył, że w omawianej sprawie wypowie się prokuratura. - W tych przypadkach jest droga prawna, można złożyć zażalenie na czynności. Nie uważam, że to jest coś takiego, co należałoby określać w dramatycznych słowach. Prokuratura działa, służby działają - mówił. - W tym przypadku kontaktowałem się z ministrem sprawiedliwości. Poinformował mnie, że na pewno dziś prokuratura będzie informowała o tej sytuacji i myślę, że takie dramatyczne oświadczenia są zbędne - dodał.

Prowincjał polskich dominikanów podnosił, że funkcjonariusze szukali Marcina Romanowskiego w klasztorze, choć nikt go tam nie znał, a w mediach podawano już wówczas informacje, że poseł PiS jest na Węgrzech. Podczas przeszukania policjanci fotografowali pomieszczenia klasztorne, w tym cele zakonne. Czy te działania były niezbędne?

Reklama
Reklama

Ktoś jednego dnia jest poza granicami, drugiego dnia może być w granicach i odwrotnie.

Tomasz Siemoniak

- Trzeba, żeby złożono zażalenie i niech sąd to ocenia. Ja będę zawsze bronił policjantów – robią swoje, mają zlecenie, postanowienie prokuratury, działają według swojej wiedzy. Tu chodzi o poszukiwanie osoby podejrzanej o bardzo poważne przestępstwa i, jak sądzę, te działania miały swoje źródło w uprawdopodobnionej informacji, że może być tam sama poszukiwana osoba, albo elementy z tym związane. Każdego dnia poszukuje się różnych osób i w wielu miejscach pojawia się policja czy inne służby, i tych osób nie ma – powiedział Tomasz Siemoniak.

- W tym wypadku trzeba to po prostu spokojnie wyjaśnić, przekazać powody również prowincjałowi czy arcybiskupowi Stanisławowi Budzikowi (metropolicie lubelskiemu - red.) - i tyle – przekonywał.

Czytaj więcej

Hołownia chce pozbawić Romanowskiego wynagrodzenia. „Zdradził państwo”

Policja szukała Marcina Romanowskiego w Lublinie, choć był już na Węgrzech?

Dlaczego 19 grudnia policja szukała Marcina Romanowskiego w Lublinie, skoro 18 grudnia był wniosek o europejski nakaz aresztowania? - Różne były informacje, sprzeczne do samego końca. To, że ktoś jednego dnia jest poza granicami, drugiego dnia może być w granicach i odwrotnie. Nie ma przecież kontroli granicznej między państwami strefy Schengen. Prokuratura wyjaśni, na jakiej podstawie to wszystko się działo - odparł Siemoniak. Zgodził się z sugestią, że śledczy mieli „jakiś sygnał”, który sprawił, że zdecydowali się na przeszukanie klasztoru. - Prokuratorzy są mądrymi ludźmi, przestrzegają zasad, przepisów i nie zrobili tego na złość nikomu - podkreślił.

Podczas rozmowy z Polsat News minister spraw wewnętrznych był też pytany, co odpowiedziałby na zarzuty, że przeszukanie w klasztorze to element wojny z Kościołem albo nawet złamanie konkordatu. - To są kompletne bzdury – odpowiedział. - Mówimy o poszukiwaniu osoby podejrzanej o poważne przestępstwa i w tym przypadku czy to jest budynek publiczny, mieszkanie prywatne, klasztor, czy inne miejsce, służby i prokuratura powinny mieć dostęp. To nie jest tak, że są jakieś części kraju, do których służby państwowe w takiej sytuacji nie mogą dotrzeć - zaznaczył.

Reklama
Reklama

- Prokuratura wyjaśni i - jak sądzę - sprawa się na tym zamknie - powiedział Siemoniak. - Mówienie tutaj o czasach komunistycznych, czasach okupacji to jakieś nieuprawnione porównania. Ktoś chce robić na tym politykę, cóż można na to poradzić? Ani w działaniu prokuratury, ani w działaniu policji nie ma żadnego elementu wojny z Kościołem czy ataku na Kościół, to jest po prostu poszukiwanie przestępcy - oświadczył.

Czytaj więcej

Bodnar: Orbán mógł popełnić błąd w sprawie Romanowskiego i Węgry poniosą konsekwencje

Marcin Romanowski – dlaczego grozi mu 25 lat pozbawienia wolności?

Marcin Romanowski w latach 2019-2023 nadzorował, jako wiceminister w Ministerstwie Sprawiedliwości, działanie Funduszu Sprawiedliwości. W związku ze sposobem wykorzystania środków z tego Funduszu prokuratura przedstawiła Romanowskiemu jedenaście zarzutów. Były wiceminister jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz przywłaszczenie powierzonego mienia. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności.

Marcina Romanowskiego obciążają zeznania Tomasza Mraza, byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości, który przekazał śledczym m.in. zapisy z rozmów, do których dochodziło w Ministerstwie Sprawiedliwości. Rozmowy dotyczyły m.in. sposobu dysponowania środkami z Funduszu Sprawiedliwości, ale też tego, w jaki sposób składać zeznania w przypadku, gdyby sprawą zajęła się prokuratura.

Marcin Romanowski jest na Węgrzech

10 grudnia policja otrzymała od Prokuratury Krajowej dokumenty potrzebne do dokonania zatrzymania Romanowskiego. To następstwo decyzji Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa z 9 grudnia, który zdecydował o tymczasowym aresztowaniu polityka PiS. Sąd uzasadniał decyzję m.in. obawą o możliwość utrudniania przez mężczyznę śledztwa. Romanowski ma trafić do aresztu na 3 miesiące – o czym informował jego pełnomocnik Bartosz Lewandowski.

Czytaj więcej

Czerwona nota za Romanowskim w sferze marzeń? Wątpliwe, czy zostanie wydana
Reklama
Reklama

Romanowski jest posłem i zastępcą przedstawiciela delegacji Sejmu i Senatu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - Sejm oraz ZPRE wyraziły zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Były wiceminister sprawiedliwości, który jest poszukiwany listem gończym, wystąpił z wnioskiem o azyl na Węgrzech, do którego władze tego kraju się przychyliły.

Romanowski zarzucił polskim organom ścigania „działania motywowane politycznie”, które „skutkowały m.in. bezprawnym pozbawieniem go wolności i naruszeniem prawa międzynarodowego”. Były wiceminister deklaruje, że jest gotów wyjaśnić sprawę Funduszu Sprawiedliwości po „przywróceniu praworządności” w Polsce. Wcześniej deklarował, że będzie współpracował z organami ścigania.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Zbigniew Ziobro opuścił Węgry. Radosław Sikorski: sam sobie gra na nosie
Polityka
Minister zdrowia: Składka zdrowotna już nie wystarcza na finansowanie ochrony zdrowia
Polityka
Estera Flieger: Gambit Donalda Tuska w Berlinie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Szara eminencja Sejmu. Kim jest myśliwy, któremu ufają wszyscy marszałkowie?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama