Armenia pójdzie w ślady Ukrainy? Chce integrować się z UE

Władze Armenii, która formalnie pozostaje sojusznikiem wojskowym, gospodarczym i politycznym Rosji, chcą otwierać granice na Zachód i integrować się z Unią Europejską.

Publikacja: 10.09.2024 20:00

Nikol Paszynian

Nikol Paszynian

Foto: PAP/EPA

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas, który zajmuje się promowaniem europejskiego stylu życia, odwiedził w poniedziałek Erywań. Tam, w stolicy Armenii, ogłosił rozpoczęcie rozmów pomiędzy władzami ormiańskimi a Brukselą w sprawie ruchu bezwizowego. 

Z przedstawicielem KE spotkali się wszyscy najważniejsi politycy w państwie: prezydent, parlamentarzyści, premier i szef dyplomacji. – UE stoi ramię w ramię z Armenią – deklarował pochodzący z Grecji polityk, przebywając w kraju, którego granice wciąż kontrolują rosyjscy pogranicznicy (FSB) i w którym mieści się 102. baza wojskowa, ostatnia twierdza Putina na południowym Kaukazie.

Armenia do UE? Premier Paszynian: to część politycznej agendy

Zbliżenie z UE i rozmowy o ruchu bezwizowym to kolejny krok, który władze Armenii podejmują na drodze ku uniezależnieniu się od Rosji. Zapewne zajmie to kilka lat, ale gdyby doszło do skutku, Armenia dołączyłaby do grona kilku krajów postradzieckich – Ukrainy, Mołdawii i Gruzji (nie licząc należących do Unii państw bałtyckich), których obywatele również podróżują po Europie bez wiz. Najpierw Armenia musiałaby jednak przeprowadzić szereg reform dotyczących bezpieczeństwa wydawanych przez siebie dokumentów podróży, straży granicznej i procedury udzielania azylu.

Czytaj więcej

Armenia chce uwolnić się od Rosji. Łatwo nie pójdzie

Podczas spotkania z wysłannikiem Brukseli premier Nikol Paszynian poszedł dalej i stwierdził, że w jego kraju „ożywiła się” dyskusja na temat przystąpienia Armenii do UE. - To niełatwe pytanie, ale stało się częścią politycznej agendy Armenii, dlatego trzeba do tego podejść szczegółowo i kompleksowo – mówił.

Co z bazą wojskową Rosji w Armenii?

Odkąd Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad separatystycznym Górskim Karabachem (uciekło stamtąd ponad 100 tys. Ormian) i wygrał wojnę we wrześniu ubiegłego roku, relacje Erywania z Rosją (która w świetle porozumień z 2020 roku miała gwarantować nietykalność wspieranych przez Armenię separatystów) znacząco się pogorszyły.

Kraj nie tylko wstrzymał swój udział w moskiewskich sojuszu wojskowym OUBZ, ale i wyprosił rosyjskich pograniczników z międzynarodowego lotniska Zwartnoc. Rosjanie wciąż jednak pozostają na granicy Armenii z Turcją i Iranem, wszystko na podstawie podpisanych niedługo po upadku Związku Radzieckiego bilateralnych porozumień. Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Armenii zaproponował w poniedziałek „zastanowić się nad tym”. To on był jednym z inicjatorów wyproszenia funkcjonariuszy rosyjskiego FSB z najważniejszego lotniska w kraju.

Czytaj więcej

Armenia rozbija sojusz militarny Putina. Przez zdradę Łukaszenki

Rząd w Erywaniu na razie tego tematu nie porusza, podobnie jak tematu obecności na terenie Armenii (w Giumri) 102. rosyjskiej bazy wojskowej, ostatniego wojskowego obiektu Rosji na południowym Kaukazie. Władze ormiańskie nie rozważają też opuszczenia Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, na współpracy z którą opiera się lwia część gospodarki kraju.

Iran stanął po stronie Armenii

Rosjanie po upadku ZSRR niemal całkowicie uzależnili Armenię gospodarczo (zarządzają tam m.in. kolejami, sieciami gazowymi i energetycznymi), ale chcą też kontrolować najważniejszą drogę w kraju na styku Armenii, Azerbejdżanu, Iranu i Turcji. Chodzi o tzw. korytarz zangezurski (droga w prowincji Sjunik), który stał się kością niezgody i najważniejszym tematem relacji kilku państw. Bez otwarcia tej drogi Azerbejdżan nie chce podpisać z Armenią porozumienia pokojowego. Domaga się tego też Turcja (sojusznik Azerbejdżanu)). Rosjanie zaś chcą, by kontrolę nad tym odcinkiem sprawowało FSB.

Czytaj więcej

Pogranicze ormiańsko-irańskie. Wojna mocarstw o 30 km drogi na Kaukazie

Nie ma jednak na to zgody Erywania. Ale też sąsiedniego Iranu. Tam z kolei obawiają się, że kraj zostanie odcięty od Armenii. Irańskie media w poniedziałek poinformowały, że władze w Teheranie „nie są zadowolone” z tego pomysłu i przesłały swoje stanowisko w tej sprawie do Moskwy.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas, który zajmuje się promowaniem europejskiego stylu życia, odwiedził w poniedziałek Erywań. Tam, w stolicy Armenii, ogłosił rozpoczęcie rozmów pomiędzy władzami ormiańskimi a Brukselą w sprawie ruchu bezwizowego. 

Z przedstawicielem KE spotkali się wszyscy najważniejsi politycy w państwie: prezydent, parlamentarzyści, premier i szef dyplomacji. – UE stoi ramię w ramię z Armenią – deklarował pochodzący z Grecji polityk, przebywając w kraju, którego granice wciąż kontrolują rosyjscy pogranicznicy (FSB) i w którym mieści się 102. baza wojskowa, ostatnia twierdza Putina na południowym Kaukazie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Donald Trump wraca do miasta, gdzie próbowano go zabić. Będzie tam Elon Musk
Polityka
Kim Dzong Un grozi użyciem broni atomowej
Polityka
Kurt Volker: Trump ma pomysł na Ukrainę
Polityka
Wołyń. Zbrodnia, niepochowane ofiary i polityka. Jak zachowa się Ukraina?