Rankiem 26 sierpnia, w czasie zmasowanego ataku powietrznego Rosji na Ukrainę, w przestrzeń powietrzną Polski miał wlecieć obiekt, który prawdopodobnie był rosyjskim dronem-kamikadze Shahed (wskazywała na to m.in. prędkość, z jaką się poruszał). Obiekt wleciał na ok. 25 km w głąb terytorium Polski, po czym zniknął z radarów. Niemal natychmiast Wojska Obrony Terytorialnej rozpoczęły poszukiwania jego szczątków, ale jak dotąd nie udało się ich zlokalizować. Nie jest wykluczone, że obiekt obniżył wysokość, zawrócił i opuścił terytorium Polski na pułapie, na którym nie był już wykrywany przez środki radiolokacyjne.
Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie
W grudniu 2022 roku rosyjska rakieta manewrująca spadła w lesie pod Bydgoszczą
W czasie zmasowanych ataków powietrznych Rosji na Ukrainę kilkukrotnie dochodziło już do naruszania polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie rakiety manewrujące – w większości przypadków takie naruszenia trwały krótko (rakiety manewrujące mogą czasem tymczasowo znaleźć się nad terytorium Polski jeśli atakują cele na zachodniej Ukrainie poruszając się po takiej trajektorii, by nadlatywać na te cele od zachodu).
Do najpoważniejszego incydentu z rosyjską rakietą doszło w grudniu 2022 roku. W czasie ataku powietrznego Rosji na Ukrainę nad Polskę wleciała rosyjska rakieta Ch-555, która ostatecznie spadła aż pod Bydgoszczą. Rakieta została odnaleziona w lesie dopiero kilka miesięcy później, przez przypadkową osobę. Jak się okazało nie była uzbrojona, a więc prawdopodobnie była pozorowanym celem dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.
Czytaj więcej
Cezary Tomczyk nie ma wątpliwości, że minister Mariusz Błaszczak był informowany przez wojsko o nieznany obiekcie, który pojawił się nad Polską 16 grudnia 2022 r. Proponuje Błaszczakowi zapoznanie się z dokumentami MON.