Rankiem 26 sierpnia, w czasie zmasowanego ataku powietrznego Rosji na Ukrainę, w przestrzeń powietrzną Polski miał wlecieć obiekt, który prawdopodobnie był rosyjskim dronem-kamikadze Shahed (wskazywała na to m.in. prędkość, z jaką się poruszał). Obiekt wleciał na ok. 25 km w głąb terytorium Polski, po czym zniknął z radarów. Niemal natychmiast Wojska Obrony Terytorialnej rozpoczęły poszukiwania jego szczątków, ale jak dotąd nie udało się ich zlokalizować. Nie jest wykluczone, że obiekt obniżył wysokość, zawrócił i opuścił terytorium Polski na pułapie, na którym nie był już wykrywany przez środki radiolokacyjne.