Liz Truss: Donald Trump powinien odbić Biały Dom

Donald Trump wie, że w interesie Ameryki jest klęska Rosji – uważa Liz Truss, była premier Wielkiej Brytanii.

Aktualizacja: 20.03.2024 06:24 Publikacja: 20.03.2024 03:00

Liz Truss: Donald Trump powinien odbić Biały Dom

Foto: JUSTIN TALLIS/AFP

Byłoby lepiej, aby w listopadzie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygrał Joe Biden czy Donald Trump?

Ameryka, ale i świat potrzebują republikanina w Białym Domu.

Jako szefowa rządu i minister spraw zagranicznych w latach 2021–2022 przyjęła pani bardzo ostry kurs przeciw Rosji. Do tego stopnia, że rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła po pani dymisji, że „Wielka Brytania nigdy nie miała tak beznadziejnego premiera”. A przecież Trump zapowiada, że w razie przejęcia prezydentury dogada się z Putinem.

Służyłam w brytyjskim rządzie zarówno wtedy, gdy u władzy był Donald Trump, jak i Joe Biden. Za tego pierwszego Ukraina dostała wszystko, co jej było potrzebne, aby odeprzeć późniejszą inwazję Rosjan. Ameryki się bano. Amerykańska gospodarka była silna. A Trump wymógł na europejskich sojusznikach, aby wreszcie wydawali więcej na obronę.

Za sprawą Trumpa Kongres blokuje jednak od października wsparcie dla Ukrainy, co przekłada się na coraz trudniejszą sytuację na froncie.

W strategicznym interesie Ameryki leży to, aby Rosja została pokonana. Kreml blisko współdziała tak z Chinami, jak z Iranem. To jest oś autorytaryzmu, która się umacnia. Obecna amerykańska strategia nie pozwala na jej powstrzymanie. Potrzebujemy więc nowej strategii. Tylko republikanin w Białym Domu może ją zapewnić. Jeśli Rosja wygra w Ukrainie, to będzie to sygnał dla Chin, że mogą nie tylko rozpocząć inwazję na Tajwan, ale szerzej umacniać swoje wpływy w całej Azji Południowo-Wschodniej. Skutki dla świata byłyby katastrofalne. Nawet pozycja dolara jako globalnej waluty rezerwowej byłaby zagrożona. Robię wiele, aby przekonać Amerykanów, iż wspieranie Ukrainy i powstrzymanie Chin to ta sama walka.

Trump rozumie, że w interesie Ameryki jest pokonanie Rosji?

Tak. Rozmawiałam o tym niedawno z republikanami na Conservative Political Action Conference (CPAC) w Marylandzie, najpoważniejszym dorocznym zjeździe środowisk konserwatywnych Ameryki. Ani jeden z nich nie życzył sobie zwycięstwa Rosji. Weszliśmy w rok wyborczy w Stanach Zjednoczonych. Trump gra więc taktycznie.

Do wyborów Europa może przejąć rolę Stanów i skutecznie wspierać Ukrainę?

Europa musi zrobić więcej w tym kierunku. Ale i Ameryka powinna dalej pomagać Ukraińcom. Trzeba im zapewnić pociski dalekiego zasięgu, myśliwce, wszystko, co jest potrzebne do wygranej z Rosją. Nie możemy kierować się strachem przed eskalacją wojny. Gdybyśmy wcześniej dali Ukraińcom czołgi i inny, niezbędny sprzęt, sytuacja nie byłaby dziś tak trudna.

Gdybyśmy wcześniej dali Ukraińcom czołgi i inny, niezbędny sprzęt, sytuacja nie byłaby dziś tak trudna

Donald Trump twierdzi, że Joe Biden przegrał wybory w 2020 roku, że jest uzurpatorem.

Tamte wybory wygrał Joe Biden.

Podobnie jak Trump, uważa jednak pani, że trzeba sięgnąć po „wielką bazookę”, aby pozbyć się tych niezależnych instytucji państwa, które, jak sądy, krępują działania polityków.

Odwołam się do moich doświadczeń z Wielkiej Brytanii. Tu niepochodzące z wyboru struktury przejęły nadmierną władzę. To wywołuje ogromną frustrację u wyborców, którzy głosując, liczyli na przeprowadzenie przez polityków radykalnych zmian. Jednym z przykładów jest migracja. Rocznie osiedla się w naszym kraju o 600 tysięcy więcej osób, niż z niego wyjeżdża. Brytyjczycy tego nie chcą. Rząd wie, jak się z tym uporać. Chce odstraszyć nielegalnych imigrantów perspektywą deportacji do Rwandy, a także ograniczyć legalną imigrację poprzez podniesie progu minimalnych zarobków, jaki pozwala na uzyskanie prawa pobytu. Co z tego, kiedy sądy blokują takie działania. To jest bardzo poważny problem dla demokracji, podważenie podstawy ustrojowej Wielkiej Brytanii, jaką jest suwerenność parlamentu.

Jak doszło do takiej sytuacji?

Politycy chcieli uwolnić się od podejmowanie kontrowersyjnych decyzji, przekazując te kompetencje niezależnym instytucjom. Tak powstała choćby agencja ds. środowiska czy urząd odpowiedzialności budżetowej (OBR).

Gdzie jednak kończy się kampania na rzecz skuteczności działań politycznych, a zaczyna się populizm, który niszczy rządy prawa?

Wolność i demokracja to są fundamentalne wartości Zachodu. Aby wyjść z tego dylematu, powstawał w ramach Partii Konserwatywnej nowy ruch polityczny: Ludowy Konserwatyzm (Popular Conservatism).

Viktor Orbán to demokrata?

Nie mam wystarczających danych, aby to rozstrzygnąć. Kraje demokratyczne mają różne rozwiązania ustrojowe. Amerykańska konstytucja opiera się na rozdziale władz. W Wielkiej Brytanii z powodu wspomnianej zasady suwerenności parlamentu jeszcze do 2005 r. najwyższy rangą przedstawiciel władzy sądowniczej wchodził w skład rządu i mamy tu wciąż pewną ciągłość.

W sierpniu 2022 r., gdy ubiegała się pani o urząd premiera, zapewniła, że jest gotowa „nacisnąć guzik atomowy”, nawet jeśli prowadziłoby to do „globalnej anihilacji”. Putin później komentował, że „dziewczyna straciła rozum”.

Rosja jest potęgą jądrową. Jeśli jednak ulegniemy strachowi przed użyciem przez nią broni atomowej, to pozwolimy, aby zrobiła, co tylko chce. Dlatego gdy zapytano mnie, czy byłabym gotowa użyć broni jądrowej, odpowiedziałem, że rzecz jasna każda potęga atomowa jest na to gotowa. To coś oczywistego. Inaczej po co Wielka Brytania miałaby mieć broń jądrową?

Rosja jest potęgą jądrową. Jeśli jednak ulegniemy strachowi przed użyciem przez nią broni atomowej, to pozwolimy, aby zrobiła, co tylko chce

Emmanuel Macron najwyraźniej przestał obawiać się eskalacji wojny w Ukrainie. Powiedział, że nie wyklucza wysłania do Ukrainy wojsk natowskich. Kiedyś miała pani wątpliwości, czy Francja to sojusznik, czy wróg Wielkiej Brytanii. Już pani wie?

To było żartobliwe stwierdzenie. Francja jest naszym sojusznikiem. To jasne.

Wojna w Ukrainie weszła w trzeci rok. Kto ją wygrywa?

To będzie konflikt, który potrwa jeszcze bardzo długo. 16 kwietnia ukaże się moja książka „Dziesięć lat na uratowanie Zachodu”. Tłumaczę w niej, że starcia w Ukrainie są częścią szerszej konfrontacji między światem wolnym a autorytaryzmem. Ta walka musi zacząć się od tego, że będziemy przekonani do naszych własnych wartości: wolności, demokracji, wolnego rynku. Tymczasem w Wielkiej Brytanii bardzo wiele osób uważa, że wzrost gospodarczy nie jest istotny. Opowiada się za otwartymi granicami. Twierdzi, że Wielka Brytania powinna wstydzić się swojej przeszłości. Na ulice naszych miast ludzie wychodzą, aby bronić Hamasu, organizacji terrorystycznej. Daliśmy się wepchnąć w jarzmo nowego kolektywizmu, który w imię ekstremizmu ekologicznego oddaje w ręce organizacji międzynarodowych decyzje w sprawie naszego codziennego życia. Rosja, Chiny, Iran to wykorzystują, aby nas osłabić. Ronald Reagan mówił, że każda demokracja jest o jedną generację od stania się dyktaturą. Jeśli przegramy, Chińczycy podporządkują nas sobie, wykorzystując do tego najnowsze technologie, jak sztuczna inteligencja.

Daliśmy się wepchnąć w jarzmo nowego kolektywizmu, który w imię ekstremizmu ekologicznego oddaje w ręce organizacji międzynarodowych decyzje w sprawie naszego codziennego życia.

Jesienią 2002 r., po zaledwie 49 dniach, została pani odsunięta z urzędu premiera po tym, jak propozycja ograniczenia wydatków państwa o blisko 50 mld funtów rocznie bez pokrycia w przychodach podatkowych wywołała panikę na rynkach finansowych. Za tamtą dymisję wini pani jednak „deep state”: media, przedsiębiorców, nawet MFW i samego Bidena. Jaki mieliby w tym interes?

To jest wyraz gospodarczej ortodoksji, która jest żywa nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w Ameryce. Jej częścią są najwyższe od 70 lat podatki, jakie dziś mamy w Zjednoczonym Królestwie. Ale także ogromne wydatki państwa, które duszą inicjatywę prywatną. To powoduje, że nasza gospodarka drepcze w miejscu, a średnie dochody ludzi w Zjednoczonym Królestwie są już o 25 tys. funtów rocznie niższe niż w USA.

Gdyby tamten plan się udał, zostałaby pani zapamiętana jako druga Margaret Thatcher?

To nie jest moja obsesja. Chciałam po prostu zdynamizować naszą gospodarkę.

Dziś poparcie dla Partii Konserwatywnej wynosi ledwie 22 proc. wobec 49 dla laburzystów. Historyczna porażka torysów wydaje się niemożliwa do uniknięcia.

Jeśli władze przejmie lider Partii Pracy Sir Keir Starmer, doprowadzi to do jeszcze większej katastrofy dla Wielkiej Brytanii. On chce dalej podnosić podatki, zwiększyć wydatki państwa, które już pochłaniają 45 proc. PKB.

Czytaj więcej

Była premier Wielkiej Brytanii na Tajwanie: Chiny są zagrożeniem

Pod jego rządami Zjednoczone Królestwo mogłoby wrócić do Unii?

Nie ma takiej możliwości.

60 proc. Brytyjczyków ocenia jednak dziś negatywnie brexit. Pani też głosowała w 2016 r. za pozostaniem kraju w Unii, choć później zmieniła zdanie.

Już wtedy się wahałam. Wyjście z Unii Europejskiej otworzyło przed nami możliwości niezależnego rozwoju, z których niestety władze nie korzystają. Wciąż obowiązuje u nas większość regulacji odziedziczonych po Brukseli. Problemy, które stoją przed nami, jak nadmierne bezrobocie czy zbyt wysokie podatki, musimy rozwiązać w Wielkiej Brytanii. Bruksela tu nic by nie pomogła. Naszym zasadniczym problemem są zbyt wysokie ceny energii. Stany Zjednoczone dzięki rewolucji łupkowej stały się wielkim producentem gazu i ropy, co uwolniło ogromny wzrost amerykańskiej gospodarki. Jednak Francja i Niemcy, choć należą do Unii, też przeżywają stagnację gospodarczą. Członkostwo w Unii nic tu nie pomoże.

Wyjście z Unii Europejskiej otworzyło przed nami możliwości niezależnego rozwoju, z których niestety władze nie korzystają

W 2019 r. Boris Johnson poprowadził torysów do historycznego zwycięstwa. Teraz szykuje się największa, przynajmniej od Tony’ego Blaira, katastrofa Partii Konserwatywnej. Skąd taka zmienność u wyborców w Wielkiej Brytanii, jednej z najstarszych demokracji świata?

Po tak wielkim zwycięstwie wyborczym w 2019 r. można było odsunąć Borisa Johnsona tylko z powodu jakiegoś fundamentalnego błędu. On jednak nic takiego nie popełnił (dymisja była związana z łamaniem przez premiera zasad oddalenia społecznego w czasie pandemii – red.). Byłam wtedy jego ministrem spraw zagranicznych i uważałam, że Boris powinien pozostać u władzy. Zmienność brytyjskiego elektoratu wynika z wielkiego oczekiwania zmiany, poprawy życia na lepsze, co wciąż nie nadchodzi. To był jeden z powodów, dla którego w 2016 r. większość Brytyjczyków postawiła na brexit. A także dlaczego w 2019 r. tak wielu wyborców po raz pierwszy postawiło na torysów, także w regionach kraju tradycyjnie związanych z wielkim przemysłem. I dlaczego sondaże wskazują teraz na możliwą wielką zmianę władzy.

Liz Truss brała udział w Warszawie w konferencji poświęconej przyszłości Europy, zorganizowanej przez Warsaw Enterprise Institute i waszyngtońską Heritage Foundation

Byłoby lepiej, aby w listopadzie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych wygrał Joe Biden czy Donald Trump?

Ameryka, ale i świat potrzebują republikanina w Białym Domu.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Donald Trump pójdzie do aresztu? 10 kar grzywny nie przyniosło rezultatów
Polityka
Wielka Brytania: Będzie próba obalenia rządu Rishiego Sunaka w Izbie Gmin
Polityka
Rozkaz Putina ws. broni atomowej. Rosja przeprowadzi ćwiczenia
Polityka
Jerzy Buzek: PiS bije brawo Orbánowi, który rozsadza UE od środka
Polityka
Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu